żywa Wiara

Świadectwa wiaryZOBACZ WSZYSTKIE

Różaniec ocalił mnie przed złym małżeństwem

autor: Aida

użytkownik: Admin z dnia: 2014-03-04

Nazywam się Aida i pochodzę z Nowego Jorku. Jestem wierzącą i praktykującą katoliczką. Kiedy miałam 20 lat poznałam mężczyznę, który był ateistą. Pomimo tego zaręczyliśmy się, a ja modliłam się na różańcu o jego nawrócenie i stopniowo wyjaśniałam mu kwestie związane z wiarą. Wyznaczyliśmy datę ślubu, a moi dziadkowie przygotowywali się do przyjazdu do mnie na ślub. Jednakże do ślubu między mną a tym mężczyzną nie doszło.
 
Pewnej nocy, dokładnie na miesiąc przed ślubem, śniło mi się, że stoję przed moim kościołem parafialnym p.w. św. Tomasza z Akwinu. Nagle stanęła przede mną Najświętsza Maryja Panna wraz ze św. Józefem. Maryja była na mnie bardzo zła, a ja nie wiedziałam dlaczego. Zastanawiałam się, co to wszystko znaczy? Matka Najświętsza dała mi do zrozumienia, nie odzywając się do mnie, że jeśli wyjdę za mąż za tego mężczyznę, to będę bardzo nieszczęśliwa w tym małżeństwie. Następnie Matka Boska rozciągnęła swoją prawą dłoń. Zobaczyłam siebie przytuloną do jej welonu i jak rzucam moją obrączkę i pierścionek zaręczynowy od mojego narzeczonego na korytarzu prowadzącym do mieszkania jego matki.
 
Następnego dnia powiedziałam mojej matce o moim śnie. Poprosiłam ją, aby moi dziadkowie nie kupowali biletów na mój ślub, gdyż postanowiłam, że nie wyjdę za mąż za tego mężczyznę. Moja mama rozmawiała z moją babcią i powiedziała jej o moim śnie. Wszyscy zdecydowaliśmy, żebym nie wychodziła za mąż i pozostawiła sprawy czasowi.
 
Tydzień później wybrałam się z przyjaciółkami na piknik. Wtedy mój narzeczony zadzwonił do mnie i powiedział mi, że nie może się ze mną ożenić. To, co stało się potem wyglądało tak samo, jak w moim śnie. Interesującym faktem jest to, że zapomniałam o tym śnie, ale kiedy spotkaliśmy się na korytarzu przed mieszkaniem do jego matki rzuciłam zaręczynowy pierścionek i obrączkę do jego stóp, wykrzyknęłam: „Mój Boże, to mi się śniło w zeszłym tygodniu!” i uciekłam. Potem ten mężczyzna ożenił się z inną kobietą. Pewnego razu rozmawiałam z osobą, która dobrze znała tego człowieka i jego żonę. Kiedy zwierzyłam się tej osobie o moim śnie usłyszałam: „Masz szczęście. Maryja ocaliła Cię przed damskim bokserem”.
 
Maryja zawsze troszczyła się o mnie. Obecnie aktywnie działam w życiu parafialnym przy moim kościele. Przygotowuję dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, uczę ich, jak należy odmawiać modlitwę różańcową i opowiadam im, jak moja ukochana Matka ocaliła mnie przed małżeństwem z niewłaściwym mężczyzną. Niech wam Bóg błogosławi!
 
Aida
 
Tłumaczenie z j.ang. na j.pol. mgr Marcin Rak
Źródło: http://www.how-to-pray-the-rosary-everyday.com/saved-from-marrying-the-wrong-man-through-the-power-of-the-rosary.html

zobacz powiązane artykuły

Komentarze (7)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

~Marek

09.03.2017, godz.09:25

Myślę, że diabeł jest przeciwny związkom, dlatego sny o nieszczęściach potęgujące strach przed związkami. Jakoś nie akceptuję proroctw sennych ,które są realizowane przez bojaźliwych.

~Sylwia

09.08.2014, godz.15:28

Różaniec ma wielką moc:)

~olo13jcb

09.07.2014, godz.15:51

Szanowna Am biedna jesteś... przez Maryję do Jezusa i przez Jezusa do Boga Ojca innej drogi nie ma...zacznij odmawiać i kontemplować Różaniec a Dobry Bóg da ci zrozumienie Jego Woli :)

~Michał

23.06.2014, godz.15:25

Nie rozumiem jak można uderzyć osobę. Znam człowieka, który dopuścił się podobnego czynu. Oczywiście wszystko zwala na alkohol i to działo się tak szybko. Poznałem kiedyś dziewczynę, która była w dość mocno patologicznym związku i po prostu dawała się traktować jak rzecz. Chciałem jej pomóc. Drugiego dnia zaproponowałem żeby się do mnie wprowadziła. Przez dwa dni mnie zwodziła że na razie jest lepiej, aż w końcu zadzwoniła że dzisiaj wieczorem chce uciec i żebym po nią przyszedł. Mieszkała wtedy kilkaset metrów ode mnie. Zadzwoniłem do mojego taty po pomoc. Przyjechał do mnie i poszliśmy do niej razem. Nawet mój ojciec powiedział jej że jeżeli ja jestem za nią to on też i będzie jej pomagał. Oczywiście chciałem od razu ją zabrać ze sobą ale udało mi się tylko wytargować żebym przyszedł po nią za 2 godziny to ona już będzie spakowana i już na pewno idzie ze mną. Poszedłem tam na 18. a czekałem chyba do 23. aż w końcu o dziwo zeszła do mnie. Widać było że musiała się z nim strasznie pokłócić ale chyba bez widocznych rękoczynów. Pomimo tego całego niezdecydowania byłem bardzo zadowolony. Już byłem gotów wywrócić dla niej sporą część swojego życia. Przyprowadziłem ją do siebie na stancję wyznałem jej swoje zamiary, że jutro szukam jakieś mieszkanko. Wybłagałem nawet moich rodziców żeby pożyczyli mi część brakującej kwoty. W nocy było miło, tzn. starałem się ją pocieszyć i zapewniać że przecież jakoś to będzie, ja mam pracę, jej też coś się znajdzie. Byłem już w 100% przekonany do swojego pomysłu. Nawet to że napisała do niego w nocy sms'a że go kocha nie było wystarczającym powodem żeby z niej zrezygnować. Nazajutrz rano, postanowiłem że lepiej będzie od razu przenieść się z tamtego miejsca. Przyjechał po mnie brat i użyczył mi na miesiąc swoją kawalerkę bo on mieszkał jeszcze u swojej żony. Czyli praktycznie wszystko było pięknie. Pojechaliśmy w zupełnie inne miejsce. Myślałem że teraz będzie już tylko lepiej. Ogarnęliśmy sobie lokum poszliśmy na jakieś zakupy. Był też jakiś alkohol na wieczór. Nawet nie myślałem żeby tego wieczoru coś pić, ale jej po takich przeżyciach na pewno przydało by się trochę na rozluźnienie. Zaplanowaliśmy sobie miły wieczór pomimo tego iż miałem jutro na 7:00 do pracy w zupełnie innej dzielnicy. To nie był kłopot bo najważniejsza była dla mnie ona. I nagle mi oznajmia że zapomniała czegoś stamtąd zabrać i za 15 minut wraca bo ten łajdak gdzieś podjedzie niedaleko i jej to da. Błagałem ją niemal na kolanach żeby to olała i nigdzie nie wychodziła.Bezskutecznie. Gdzieś po godzinie odebrała ode mnie telefon że za chwilę będzie, po kolejnej godzinie otworzyłem sobie te flaszkę. Podczas następnej rozmowy z nią trochę mnie poniosło bo ona znowu mówi że już teraz na bank będzie za 15 minut, a ja się jej pytam czy zabiera swoje rzeczy. Przyjechała, zabrała a przez wizjer na klatce zobaczyłem że ona czeka na nią pod bloekiem i jak wyszło na dzień dobry sprzedał jej liścia. Żałowałem potem że ją w ogóle wypuściłem. Na drugi dzień mega kac. Wziąłem sobie wolne i zacząłem znowu romans z alkoholem. Nie wiem w sumie czy zrobiłem dobrze. Cała ta sytuacja doszczętnie zrujnowała mi relacje z kobietami, czego skutki odczuwałem jeszcze do nie dawna. Wystarczy poprosić o pomoc Jezusa a on czasem interweniuje w ciągu kilku minut. Trzeba tylko zaufać i poprosić ze szczerego serca. Modlitwa na prawdę działa, warto poprosić o modlitwę też innych ludzi. Pozdrawiam i życzę wszystkim żeby zawsze podążali za naszym pasterzem.

~am

16.05.2014, godz.19:17

biedna jestes.. Powinnas ufac Jezusowi, a nie Maryi. Dobrze, ze nie wyszlas za damskiego boksera, ale zaufaj Jezusowi, TYLKO ON moze sie o ciebie zatroszczyc, nie Maryja. Nigdzie w Biblii nie pisze, zeby modlic sie do Maryi! Tylko Jezus jest droga, prawda i zyciem i tylko w Jezusie jest zbawienie, i TYLKO PRZEZ JEZUSA MAMY DOSTEP DO BOGA OJCA :) Zacznij czytac Biblie i pros Boga, aby dal ci zrozumienie Jego Slowa :)

~klaudusiaczek23

14.05.2014, godz.06:17

Jesteś bardzo mądrą dziewczyną, nie uległaś szatanowi, posłuchałaś natchnienia Ducha Świętego i za to Chwała Panu!!!!

~Angela

04.04.2014, godz.14:48

Piękne świadectwo ++

Powiązane artykuły