żywa Wiara

Świadectwa wiaryZOBACZ WSZYSTKIE

Droga którą idę …czyli moja walka o czystość

autor: Anonim Gallusia

użytkownik: Admin z dnia: 2013-06-26

          Mam 26 lat. Odkąd pamiętam mam problemy z czystością. Dopiero w gimnazjum na religii ksiądz poruszył temat masturbacji w kontekście wiary i był to dla mnie szok. Dlaczego coś takiego przyjemnego miało by być grzechem ciężkim? Nie rozumiałam, ale moje życie było już życiem dla Jezusa więc od tamtego czasu już podejmowałam walkę z tym, co okazało się silnym nałogiem. Znalazłam źródło tego nałogu. Przecież dzieci wyrastają 

z zabawy swoimi miejscami intymnymi więc musiało się w moim życiu wydarzyć coś, co rozbudziło na zawsze, o dużo za wcześnie, te sfery. Było to jak miałam około 4 czy 5 lat. W wieku 13 lat miało miejsce kolejne wydarzenie pobudzające moją sferę seksualną, a jako 14 latka podjęłam się trudnej walki o wyciszenie grzesznych myśli i pragnień.

Kiedy sama masturbacja przestala mi wystarczać sięgałam do Internetu w poszukiwaniu wrażeń i zaspokojenia. Oczywiście tam je znajdowałam. I żyłam sobie raz szczęśliwa w czystości, to znowu w bagnie daleko od Boga. Moja walka przeważnie trwałą do czasu kolejnego silnego bodźca, kiedy to mówiłam Bogu – „Teraz nie patrz, to będzie jeden jedyny raz, ostatni.” I planowałam już wtedy, kiedy pójdę do spowiedzi.

Nadszedł też czas kiedy to pomimo masturbacji i oglądania coraz mocniejszych filmów w Sieci, przyjmowałam Komunię Św. bo „przecież ja nie chcę się masturbować, a że się zdarza, to trudno!” Spowiednicy mieli różne pomysły jak mi pomóc, chętnie ich słuchałam i przyznawałam im rację. Jednak trudno było mi wprowadzić ich rady w życie i kończyła się moja „świętość”. Masturbacja była dla mnie odskocznią od stresu, problemów, zmęczenia… Stała się jakby stylem życia. Życia, które mi się nie podobało, bo było sprzeczne z wiarą. Jezus tak mocno zakorzenił mi się w sercu, że nie mogłam trwać w grzechu, ale w czystości tez nie umiałam wytrzymać długo. Koszmar – takie rozdwojenie. Błogosławiony był czas, kiedy nie miałam czasu – kiedy miałam dużo do zrobienia i na masturbację i pornografię nie było czasu albo warunków, ale ten czas się kiedyś skończył.

Poznałam fantastycznego chłopaka. I nie zliczę ile to razy żałowałam, że z mojej inicjatywy nasza znajomość, nasze „chodzenie ze sobą” nabrało także erotycznego charakteru. Co prawda wyznaczyliśmy sobie granice nie do przejścia, ale jednak onanizowaliśmy się wzajemnie. Jeszcze jeden grzech, który wstyd wyznać przed księdzem. Nasze igraszki mi nie wystarczały, nauczona samo-zadowalania się – upadałam, podnosiłam się i upadałam. Mój chłopak stał się moim narzeczonym. Z czasem pozwoliliśmy sobie na więcej, na zabawy bez bielizny. Było nam ciężko nie posunąć się do samego współżycia, tym bardziej, że nasz okres narzeczeństwa się wydłużył z powodu wyjazdu narzeczonego do pracy na drugi koniec Polski. Kiedy wrócił na stałe, musieliśmy zamieszkać razem, sami. Takie mieliśmy ekonomiczne warunki. Ciągle walczyłam o czystość. Zaczęliśmy od ustalenia najszybszej realnej daty ślubu. Nie raz podejmowaliśmy wstrzemięźliwość. Robiliśmy wszystko co się dało, żeby zająć sobie czas i unikać okazji. Często jednak mój własny upadek prowadził do upadku naszych postanowień. Wracaliśmy stopniowo do erotycznych przyzwyczajeń. Kiedy nadszedł dzień ślubu miałam wielkie postanowienie, że teraz już koniec z moją masturbacją, mam męża i on każde moje napięcie seksualne rozładuje jak Bóg przykazał. Koniec z moją katorgą i walką o czystość. Teraz już można, naturalnie, pięknie!

Tak, to było naiwne. Oprócz tego, że się masturbowałam nadal i że ciągle szukałam wrażeń w Internecie to w czasie moich płodnych dni sięgaliśmy po prezerwatywy, bo nie byliśmy gotowi na dzieci. Tabletek antykoncepcyjnych nigdy nie chciałam i nie zamierzam brać. Chyba, że z jakichś powodów, innych niż antykoncepcja, będę zmuszona. Jednak na prezerwatywy się zgodziłam… Chyba dlatego właśnie, że nie są do końca skuteczne i potraktowałam je jako znak dla Boga – „teraz nie chcemy dzieci, ale jeśli chcesz je nam dać, to niech ta guma strzeli”.

Zajęliśmy się „uwijaniem sobie gniazdka” – remontowaliśmy mieszkanie, które mąż dostał od babci. Gdy kończyliśmy remontować, zrobiłam test ciążowy – wyszedł pozytywny. Jaka była moja radość! Nie byliśmy przygotowani na dziecko. Ja kończyłam właśnie studia, byłam bez pracy. Mąż pracował w małej firmie i nie zarabiał wiele, ale byłam spokojna, bo wierzę, że jak Bóg da dzieci to da i na dzieci. Cieszyłam się więc ogromnie i już kochałam nasze maleństwo. Po pierwszej wizycie u ginekologa biegłam prosto do kościoła ze łzami w oczach. Nie były to łzy radości. Lekarz powiedział, że płód nie rozwija się prawidłowo i jeśli pojawi się krwawienie mam jechać prosto do szpitala. Straciliśmy „nasze” Dziecko. Nikt nie potrafił podać przyczyny. Pomimo moich gorących modłów, Pan Bóg zabrał mi ukochane pierwsze Dziecko… Miałam do Niego żal. Czy to jakaś kara za moją nieczystość? Dlaczego Bóg mnie nie wysłuchał, opuścił? Pewnego dnia, kiedy tak rozpamiętywałam mój pobyt w szpitalu, uświadomiłam sobie, że przeciwnie – Bóg mnie nie opuścił. On był przy mnie przez cały ten mój trudny czas. Przyjmowałam wtedy każdego dnia Komunię Świętą. Ta myśl była balsamem dla mojego zranionego serca. Cierpienie jest wpisane nierozłącznie w miłość, a w moim cierpieniu był obecny Chrystus.

Życie potoczyło się dalej, tą samą ścieżką moich wzlotów i upadków w czystości. Mąż znalazł lepszą pracę. Ja znalazłam pracę w szkole, na zastępstwo, na rok. Zaczęłam zastanawiać się nad powiększeniem rodziny i obliczać, kiedy byłoby najlepiej zajść w ciążę. Żeby zrobić staż, nie mogłam być dłużej niż miesiąc na L4. W ciąży, nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Zbierałam się powoli w sobie, na poważną rozmowę z mężem, aby od listopada starać się o dziecko. Do tej rozmowy jednak nigdy nie doszło. W listopadzie pokazałam mu płytki dwóch różnych testów ciążowych z pozytywnym wynikiem. Oprócz radości, którą ta wiadomość wywołała było wiele obaw – czy nie stracimy także tego Dziecka; czy damy radę utrzymać się finansowo, czy podołamy obowiązkom… Ciąża mijała spokojnie, bez problemów. Byłam pochłonięta pracą więc na nieczystość nie było czasu, ale w końcu wdarła się w moje życie zawodowe rutyna i czas na pornografię znalazłam. Jak tak można – nosić pod sercem nowe życie, a oglądać takie rzeczy?! Masturbować się?! Nie pojmuję, a jednak tak żyłam. Dalego od Boga. Źle, źle, źle, totalnie źle! Chodziłam do spowiedzi i upadałam. Standardowo.

Powiedziałam sobie „dość”, kiedy zaczął zbliżać się powoli termin porodu. Poszłam do spowiedzi, powierzyłam jeszcze raz siebie i Dziecko Jezusowi. Prosiłam, aby Bóg je zachował od takich grzechów, jakich jest „świadkiem”. Poprosiłam też, aby mój synek był dla mnie ratunkiem w drodze do świętości. Abym dla niego nigdy więcej nie upadła, nie popadła w nieczystość. Urodził się siłami natury, jest zdrowy i silny. Wprowadził do naszego domu samą radość i szczęście. Tak, dzieci to Boże błogosławieństwo! Patrząc na dziecko, na to jak się rozwija, porusza, jakie jest nieporadne i zależne… po prostu dziękuję Bogu za ten ogromny dar. Przyszło do nas wielkie szczęście na małych stópkach. Nie chcę tego szczęścia zaprzepaścić upadkami i babraniem się w nieczystości. Ilekroć nachodzą mnie brudne myśli – patrzę na synka, widzę Boże dzieło i proszę o moją czystość dla dobra mojej rodziny. Mój malutki synek jest moją wielką siłą w walce. Takim dowodem na to, jest fakt, że nawet we śnie, kiedy czułam wielkie napięcie i już je miałam rozładować „po staremu”, Jezus pokazał mi moje dziecko i natychmiast wszelkie ciągoty odeszły.

Maluszek ma prawie dwa miesiące. Podjęliśmy już z mężem współżycie. Seks bez babrania się pornografią i masturbacją, seks po porodzie – jest czymś niesamowitym! Doświadczam jedności z mężem, spokoju sumienia i naprawdę silnych doznań erotycznych. Nie chcę wracać do masturbacji. Nie chcę. Nie mogę! Za dużo mam do stracenia. Moja walka jednak się nie skończyła. Powiem nawet, że dopiero się zaczęła. Nie ma żadnego guzika, który by wyłączył pobudki erotyczne. One będą się pojawiać, ale ja chcę je wyciszać, kiedy nie ma przy mnie męża i nie jesteśmy otwarci na nowe życie. Czystość, to jest to! To nie podróbka miłości, to Miłość.

Zespół Love Story śpiewa „Talitha kum, mówię ci dziewczynko wstań. Ona nie umarła lecz śpi. Jeszcze życie wyjdzie ci!” Ja już nie śpię. Życie wychodzi mi, bo Jezus jest zawsze przy mnie, a ja pragnę żyć z Nim. Obym nie umarła…

CHWAŁA PANU

A.

zobacz powiązane artykuły

Komentarze (18)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

~Marek

09.03.2017, godz.09:09

Super, że znalazłaś sobie kogoś i pasujecie do siebie! Nie każdy jest święty albo świętoszkowaty. Nie każdy ma tyle szczęścia co Wy, żeby się znaleźć. Dobrze, że macie granice, gdyż wszystko jest ograniczone, i nie można przekroczyć własnych granic bez popadania w jeszcze gorsze samoograniczenie. Dlatego najpierw trzeba poznać swoje ograniczenia, aby się do nich przystosować, ewentualnie w niewielkim stopniu je zmodyfikować. Najważniejsze to nie powielać cudzych schematów, gdyż każdy jest w pewnym stopniu indywidualnością. Dlatego wasze szczęście może być małe i niepowtarzalne i nie musisz go porzucać, gdy nie pasuje do schematów zalecanych przez innych. Św. Paweł dla Koryntian wcale nie zalecał ascetyzmu.

~Ola

01.01.2017, godz.15:30

Piekne swiadectwo. Moja historia jest bardzo podobna. Mam 18lat i zachecilam chlopaka do grzechu nieczystego-pettingu. Czuję sie winna , że go namowilam bo teraz nie mozemy przestac tego robic za kazdym razem gdy sie widzimy. Bardzo mi z tym źle poniewaz wiem ze moj chlopak zgodzil sie ze mna zyc w czystosci a teraz i on ma z tym problem. Niemalze co tydzien chodze do spowiedzi z tym samym grzechem bo ciągle upadam...Męczy mnie to bo marze o czystosci przedmalzenskiej. Nie bede stac w miejscu i zaloze Cudowny Medalik. Pomodlcie sie za nas. Pokoj!

~lukas

11.02.2016, godz.16:46

Mając ten sam problem z nieczystością, nie mogłem sobie poradzić i nagle stał się cud!!! Przeglądając strony przeniosło mnie na stronę o CUDOWNYM MEDALIKU MARYI!!! (wpiszcie sobie w google) i na stronę o NOWENNIE POMPEJAŃSKIEJ!!! (to nie był przypadek!!!). Zostałem uwolniony z grzechu nieczystości, rzuciłem palenie po 12 latach!!! I otrzymałem wiele cudownych łask od MARYI!!! Za które dziękuję!!! Spróbujcie działa!!! Ja grzesznik i niedowiarek potwierdzam! POLECAM NIE ZMARNUJCIE SZANSY!!! POZDRAWIAM

~kkk

08.11.2015, godz.12:43

Dziękuję Ci za świadectwo. Mam 40 lat jestem człowiekiem samotnym i wciąż walczę ale ufam Bogu. Nie wiem czy kiedyś będę do końca wolny ale cieszę się z każdego zwycięstwa. Gdy przychodzi trudny moment takie historie jak Twoja są dają mi ogromne wsparcie. Niech Pan Bóg da Ci wiele łask i siły do trwania przy Nim, niech Cię prowadzi!

~uwolniona

09.02.2015, godz.16:25

Kochani, którzy walczycie. Podziele sie z Wami moją historią wierzac ze zasieje w Was ona ziarno nadziei. Obecnie jestem dorosłą kobietą. Kiedy byłam nastolatką wpadłam w złe towarzystwo, oddaliłam się od Boga, próbowałam alkoholu, papierosów. Mając 16 lat z `ciekawości' próbowałam się masturbowąć. celowo pisze ze próbowałam bo na poczatku kompletnie nie sprawiało mi to przyjemnośći. Myślałam jednak ze skoro przeciez to jest takie przyjemne to widocznie musze nabrać wprawy, znaleźć `to' miejsce.. i znalazłam. Przy którejś próbie masturbacji doznałam w końcu orgazmu, było to dla mnie zupelnie nowe uczucie, niesamowite. Do dziś załuje ze tego doswiadczyłam, ten dzień rozpoczął właśnie potworna walkę.. Z czasem nie mogłam przestać juz sie masturbować, szukałam nowych doznań, czegoś co je zwiększy.. wspomagałam sie pornografią, próbowałam róznych dziwnych pozycji, masturbowałam sie wszelkimi mozliwymi sposobami, coraz częsciej , coraz mocniej, bo potrzebowąłam coraz silniejszych bodźców... uporczywie wyszukiwałam nowych technik.. masturbowałam sie nawet po 5- 7 razy dziennie. Problem w tym ze przyszedł czas ze zapragnełam wrócic do Jezusa, z czasem brzydziłam sie samej siebie.. tak bardzo Go kochałam, a nei mogłam przestać. Spowiadałam sie, a pare dni później znowu upadałam, czułam że nie mam nad tym kontroli. po kazdym upadku głosno płakałam i błagałam Boga o wybaczenie.. Wiecie co mnie uratowało?? a raczej kto ?? MARYJA. Dużo czytałam o Medaliku Niepokalanej który potocznie jest zwanym `cudownym medalikiem' (polecam Wam poczytać), Maryja obiecała ze każdego kto z ufnością bedzie nosił ten medalik obdarzy wieloma łaskami, a grzesznicy będą sie nawracać. Kupiłam ten medalik, poswieciłam i załozyłam na szyje, postanawiając że nigdy go niesciagnę. Codziennie powtarzałam też modlitwę którą nakazała Matka Boza a mianowicie : `o Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami którzy się do Ciebie uciekamy'. Powtarzałam to z wielką ufnoscią kazdego dnia, prosząc Maryje o uwolnienie. Stał się cud.. nagle sie okazało ze potrafie zyć w cąłkowitej czystości. z dnia na dzień przestałam sie masturbować, a filmy pornograficzne na sama myśl napawały mnie obrzydzeniem. Oczywiscie regularnie sie spowaidałam i pare razy w tygodniu przyjmowałam komunię. Dziś kocham cnotę czystości i wiem jak bardzo jest ona cenna. Kocham to czyste życie i nie chce wracać nawet myślami do tego strasznego okresu w moim życiu. Chcę Wam powiedzieć tylko, zebyscie się nie poddawali. Kazdy póki walczy, ma szanse odzyskać godność, czystość i życie w głębokiej więzi z Chrystusem. Chwała Panu !

~

08.02.2015, godz.11:16

Czytając Twoje świadectwo miałam wrażenie, że widze swoje odbicie w lustrze. Może nie w całym świadectwie, bo nie mam jeszcze chłopaka, nie byłam w ciąży etc. Mam 18 lat i od 3 borykam się z nieczystością. Sama nie wiem, jak weszłam w to bagno, bo wcześniej dosłownie kochałam czystość, wstąpiłam do Ruchu Czystych Serc i w ogóle.. Myślałam, że moje życie już zawsze będzie takie piękne. I chyba właśnie zabrakło mi czujności... Upadłam raz... Z ciekawości... Później stwierdziłam, że to fajne.. upadłam drugi raz.. i dziesiąty, dwudziesty itd. Podczas każdego upadku, podobnie jak Ty planowałam termin spowiedzi, która pozwalała mi 2-3 dni, najwięcej 3 tygodnie wytrwać w czystości. Też doceniam te momenty, kiedy jestem "zawalona robotą", albo np; na kilkudniowych wyjazdach i nie mam okazji do grzechu. Kiedyś myślałam, że wyjście z masturbacji zalezy wyłącznie od naszej woli, jeżeli sobie postanowimy, że nie chcemy tego robić, to to zniknie. Ale teraz widzę, że ten grzech wraca jak bumerang, pomimo tego, że nieustannie "wyrzucam go daleko w pokrzywy". Czasem już nie mam sił, no bo ileż można? Jestem w kl. maturalnej i boje się, że przez ten grzech wszystko zawalę... Zresztą... Szkołe już zawalam... Można powiedzieć, że wiszę na włosku... I nich mi ktos teraz powie, że "Kościół jest zacofany i masturbacja jest fajna i nie przynosi żadnych negatywnych efektów"...

~Robert

01.10.2013, godz.10:04

Piękne świadectwo. Tak trzymać!Z nieczystości się wychodzi, jak i z innych grzechów. Nie od razu. Z Panem Bogiem nie zginiemy. Każdy ma swoją kule u nogi z którą musi walczyć nie sam ale z Bogiem. "Moc w słabości się doskonali"

~anka

20.06.2013, godz.05:02

Dziękuję za świadectwo -ja podobnie jak Ty trwałam w tym grzechu nawet przez okres ciązy wiem jakie to okropne jak się jest rozdartym.Teraz jestem już przy Chrystusie i jest cudownie.

~kobieta

20.04.2013, godz.03:54

Moje życie, jakże podobne. Masturbacja od 4-5 roku życia. Masturbacja w wieku nastoletnim. 3-letni związek homoseksualny. Masturbacja. Masturbacja. Pornografia w internecie. Chłopak. Walka o czystość. Masturbacja i walka. Współżycie przed ślubem, masturbacja, walka. Ślub i jakże złudna myśl życia w czystości. Masturbacja, brak uciechy z pożycia. Niechęć posiadania potomstwa. Strach. Masturbacja. Utrata potomstwa. Masturbacja. Ciąża. Czystość. Walka. Zupełna czystość przez 9 miesięcy, w ciągłej skomplikowanej, olanej łzami, walce o życie dziecka. Masturbacja zaraz po porodzie. Masturbacja, antykoncepcja, strach. Walka. Podjęcie decyzji. Koniec! Od ponad roku żyję w czystości!! Bez masturbacji, bez prezerwatyw, czy innych środków, tylko naturalne planowanie rodziny. Czuję, że już nie wrócę do tego. Czuję się silna. W ciągłej łasce uświęcającej, w ramionach Boga. Chrystus oddał swoje życie dla mnie, dla Ciebie, dla naszego zbawienia, naszej wieczności, z MIŁOŚCI. Jemu oddaję czystość. A moje życie stało się piękne i nie równa się z tamtym życiem! Walczcie, niezależnie od tego jak słabi jesteście.

~Quentan

25.02.2013, godz.15:34

Dziękuję Ci. Piękne świadectwo. :)

~stefan

20.01.2013, godz.09:48

Chwała Panu:) Tak czytając tekst i komentarze. również napiszę że Jezus uwolnił mnie z tego strasznego grzechu, który zniszczył moje całe życie. Ale Pan pokierował mnie na spotkania wspólnoty MIMJ( mimj.pl) i od ponad pół roku żyję w czystości i Pan otworzył mi oczy:). To jest niesamowite, Jezus nas kocha i pragnie nam pomóc w każdej sytuacji... Polecam spotkania wspólnoty MIMJ, ja tam spotkałem Jezusa:)

~dar

17.01.2013, godz.10:34

Dziękuje za twoje świadectwo

~dar

17.01.2013, godz.10:30

Dzięki za twoje świdectwo.Powodzenia życze.

~larrisa

07.01.2013, godz.16:59

Czytając Twoje świadectwo przypominają mi się moje problemy i upadki. Od ok. 16 roku życia również miałam problemy z masturbacją i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. tłumaczyłam sobie, że to nie może być aż tak ciężki grzech, że przecież nie jest to współżycie i że Bóg to rozumie, że to coś naturalnego. Czasami było gorzej, czasami lepiej. Od konfesjonału zawsze odchodziłam z silnym postanowieniem poprawy. Wierzyłam, że uda mi się wytrwać w czystości, ale zawsze upadałam. Pamiętam, że własną siłą woli udało mi się wytrwać w czystości niecałe pół miesiąca. Jednak Jezus jest miłosierny i kocha bezgranicznie każdego, nawet najgorszego grzesznika. I mnie również dotknął i ocalił. W lipcu 2012 r. pojechałam do Częstochowy na spotkanie charyzmatyczne prowadzone przez Ojca Daniela. Jechałam tam z intencją o uzdrowienie fizyczne, ale po pięknej spowiedzi na Jasnej Górze, w trakcie Mszy Świętej powiedziałam: Panie Ty wiessz, że jestem słaba i jeśli Chcesz to pierwsze uzdrów moją duszę. Pan mnie wysłuchał. pod czas modlitwy o uwolnienie, w momencie gdy Ojciec powiedział, że Jezus dotyka właśnie osoby uzależnione od masturbacji, pornografii, antykoncepcji, naszedł mnie taki głęboki, oczyszczający płacz, nad którym nie byłam w stanie zapanować. To Jezus mnie uwalniał. Pan mnie uratował. Minęło już prawie pół roku od tej sytuacji, a ja żyję w czystości i nie wymaga to ode mnie praktycznie jakiegokolwiek wysiłku. Pokusa zniknęła, jakby nigdy jej nie było. Codziennie dziękuję Panu za to że mnie uwolnił. Jezus wiedział, że sama byłam zbyt słaba, dlatego interweniował. Pokazał mi również, że w tej strefie jestem najsłabsza, dlatego teraz staram się unikać jakichkolwiek pokus, by znowu nie zaprosić do swojego życia szatana. Proszę Cię Jezu nie pozwól mi zmarnować daru, który od Ciebie otrzymałam. Chwała Panu!

~bbb

25.12.2012, godz.14:45

Twoje świadectwo w 80% jest jakbym go sama napisała-szok. Tylko z Jezusem happy-and jest możliwy. Ale z autopsji powiem, że jest możliwy :-))))

~kris

09.12.2012, godz.07:37

Pięknie napisałaś. Choć może czekają Cię jeszcze różne upadki, wspaniałe jest to, że walczysz. Wierzę, że Bóg jest z Tobą i Ci pomoże. Pozdrawiam serdecznie.

~i.want.to.be.saint

20.11.2012, godz.04:20

Musisz pamiętać o jednym... Św. Augustyn dał nam piękną podpowiedź i motywację w walce z grzechami "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą!" Z masturbacji da się wyleczyć, chociaż będziesz walczyła z tym do końca życia. Wiem to ponieważ walczę... Niech Pan Bóg wzmacnia Cię w każdej chwili słabości

~Pemo

03.10.2012, godz.02:02

Warto zawsze walczyć o czystość, nawet gdy się ją utraciło, to Bóg może nam ją przywrócić. Czysta miłość to piękna droga.

Powiązane artykuły

Czystość w czasach popkultury

Czystość w czasach popkultury

autor: Przemysław Radzyński

Magda Frączek jest wokalistką i pianistką zespołu Love Story. Ich debiutancki krążek „Talitha kum” został okrzyknięty Debiutem Roku przez Listę Przebojów Muzyczne Dary Darka...

dodano: 2015-01-20 Admin
Komentarzy (0)
Owoce zachowania czystości do ślubu

Owoce zachowania czystości do ślubu

autor: Rachel

Teraz widzę na własne oczy, że zachowanie czystości aż do ślubu owocuje tym, że obydwoje jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego pożycia małżeńskiego. To prawda, że małżeństwo nie jest łatwą drogą,...

dodano: 2014-10-09 Admin
Komentarzy (1)
Różaniec ocalił mnie przed złym małżeństwem

Różaniec ocalił mnie przed złym małżeństwem

autor: Aida

Maryja zawsze troszczyła się o mnie. Obecnie aktywnie działam w życiu parafialnym przy moim kościele. Przygotowuję dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, uczę ich, jak należy odmawiać modlitwę...

dodano: 2014-03-04 Admin
Komentarzy (7)
Zażywałam środki antykoncepcyjne- teraz tego żałuję

Zażywałam środki antykoncepcyjne- teraz tego żałuję

autor: Johnna

Nazywam się Johnna i pochodzę ze Stanów Zjednoczonych. Obecnie jestem 36 letnią katoliczką i matką trójki dzieci, która teraz praktykuje naturalne metody planowania rodziny. Mój żal nie dotyczy...

dodano: 2013-06-23 Admin
Komentarzy (1)
Jezus przywrócił moją utraconą czystość

Jezus przywrócił moją utraconą czystość

autor: 20 - letnia studentka z Alabamy

Przez ostatnie kilka lat weszłam w kilka nieudanych związków, które opierały się tylko i wyłącznie na jednym- seks. Wtedy wpadłam w takie błędne koło: od poczucia pustki i nienawiści do samej...

dodano: 2014-12-11 Admin
Komentarzy (1)
Wytrwaliśmy w czystości aż do ślubu

Wytrwaliśmy w czystości aż do ślubu

autor: Keith Kiser

Teraz mogę z radością powiedzieć, że wytrwaliśmy w czystości aż do ślubu. Jeśli chodzi o nasz miesiąc miodowy… powiem tyle, że warto było poczekać. Dziękowaliśmy Bogu za to, że wygraliśmy...

dodano: 2015-10-19 Admin
Komentarzy (0)