Nawróciłam się na katolicyzm dzięki modlitwie różańcowej
Pewnego wieczora na początku sierpnia 2016 roku moje życie zmieniło się na zawsze. Wtedy po raz pierwszy wzięłam do ręki różaniec i ulotkę, która zawierała informacje jak należy odmawiać modlitwę różańcową. Po lekturze ulotki zaczęłam odmawiać różaniec. W tym samym czasie łzy spływały mi po policzkach. Kiedy wypowiedziałam słowa: „Święta Maryjo, Matko Boża” poczułam obecność Matki Bożej chociaż nie mogłam jej zobaczyć.
Przed moim nawróceniem na Katolicyzm byłam protestantką. Należałam do Kościoła Ewangelikańskiego. Od 2004 roku byłam pastorem zboru ewangelikańskiego w miejscowości Ellenton, a potem pełniłam posługę duszpasterską w Parrish w stanie Floryda. Z wykształcenia jestem prawniczką.
Nigdy nie myślałam o nawróceniu na Katolicyzm. Wszystko się zmieniło, dzięki mojej koleżance z pracy – Glorii Martinez, która jest gorliwą katoliczką. Dostałam od niej wiele różańców. Jeden zawiesiłam sobie w samochodzie, a drugi na lustrze. Te różańce traktowałam jako ozdobę ponieważ zgodnie z wiarą protestancką wierzyłam, że Maryja była tylko ziemską matką Jezusa. Podobnie jak wyznawcy Kościoła Ewangelickiego byłam przekonana, że Maryja po urodzeniu Jezusa miała jeszcze siedmioro dzieci ze św. Józefem. Z tego powodu uważałam, że określanie Maryi tytułem Matki Bożej było bluźnierstwem.
Siedząc na ganku czułam obecność Maryi. Odłożyłam na bok wszystkie moje uprzedzenia do Matki Bożej. Maryja weszła do mojego serca i pozwoliłam Jej, aby mi pokazała, kim jest naprawdę.
Potem zaczęłam oglądać programy na katolickiej stacji telewizyjnej. Kupiłam obraz przestawiający Matkę Bożą, która w rękach trzyma Dzieciątko Jezus i jagnię, a także dwie książki katolickie. Obraz zawiesiłam na ścianie w mojej sypialni. Tam żadna z osób, która mnie odwiedzała nie mogła go zobaczyć.
Pewnego razu wieczorem siedziałam na łóżku i czytałam książkę. W pewnym momencie spojrzałam na wiszący na ścianie obraz Matki Bożej. Nagle jej ręka się poruszyła. Patrzyłam na obraz cały czas i jej ręką się ruszała. Potem Maryja poruszyła głową i spojrzała na Dzieciątko Jezus. Następnie Matka Boska otworzyła i poruszyła ustami tak, jakby coś mówiła do Dzieciątka Jezus. Nic nie słyszałam. To nie był koniec. Dzieciątko Jezus podniosło główkę do góry i spojrzało na Maryję, która zaczęła kołysać Boskie Dzieciątko i jagnię, które trzymała w ręce.
Byłam kompletnie zaskoczona tym, co zobaczyłam. Zdjęłam okulary, spojrzałam na obraz i założyłam je z powrotem. Myślałam, że coś mi się przywidziało. Myliłam się. Po chwili obraz znowu zaczął się ruszać. Przestraszyłam się i spytałam samą siebie: czy coś złego jest w tym obrazie? Czy Matka Boża zaraz wyjdzie z malowidła do pokoju? Czy Bóg jest na mnie zły, że rozmawiam z Maryją? Czy ma mi za złe, że zawiesiłam obraz Matki Bożej w swoim pokoju? Z przerażeniem modliłam się do Boga, prosząc, aby obraz przestał się ruszać. Nagle przestał, ale w pokoju mogłam poczuć obecność Matki Bożej.
Następnego dnia próbowałam skontaktować się z moją przyjaciółką Glorią. Niestety nie odbierała telefonu. Wieczorem obraz znowu się ruszał. Tym razem jagnię otworzyło pyszczek tak, jakby beczało, a twarz Dzieciątka Jezus była przestraszona tak, jakby zbudziło się ze snu i miało zacząć płakać. Trzeciej nocy obraz znowu się ruszał i promienie światła wydobywały się z niego. Byłam kompletnie przerażona.
Rano uznałam, że muszę iść do psychiatry lub porozmawiać z katolickim kapłanem. Pojechałam razem z mężem do kościoła p.w. św. Franciszka Ksawerego w miejscowości Parrish, w stanie Floryda. W przeszłości byliśmy w tej świątyni kilka razy. Pewnego razu kupiliśmy kilka rzeczy w znajdującym się blisko parafii sklepie z artykułami używanymi, którego dochody są przeznaczane na cele dobroczynne. Innym razem podziwialiśmy namalowane freski na ścianach kościoła i złożyliśmy ofiarę, zapalając świecę wotywną. Po przybyciu na miejsce natychmiast udałam się do wyżej wymienionego sklepu i powiedziałam pani ekspedientce, że chcę dowiedzieć się więcej o wierze katolickiej. Odpowiedziała mi, że w nadchodzącym tygodniu w parafii rozpoczynał się Obrzęd Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych. „Jeśli jest pani zainteresowana to należy zgłosić się do kancelarii parafialnej. Te spotkania są przeznaczone dla dorosłych, którzy chcą nawrócić się na Katolicyzm, ale samo uczestnictwo w nich nie oznacza, że zostanie pani katoliczką” - tak mi powiedziała.
Razem z mężem, który jest emerytowanym pastorem luterańskim, poszliśmy do kancelarii parafialnej. Mąż uwielbia rozmawiać z osobami duchownymi na tematy wiary więc spotkał się z księdzem Davidem i razem poszli do sali konferencyjnej. Tam rozmawiali o wierze. W tym samym czasie rozmawiałam z sekretarką o uczestnictwie w Obrzędzie Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych. Rozpoznała mnie ze zdjęcia w gazecie Bradenton Herald, w której okazjonalnie publikowałam swoje artykuły. Potem rozmawiałam z kobietą, która prowadzi katechezy w parafii. Opowiedziałam jej o tym co mnie spotkało dzięki modlitwie różańcowej i obrazie Matki Bożej, który się poruszał. Powiedziała, że to było prywatne objawienie Matki Bożej, która chce, abym została katoliczką. Teraz wiem, że wtedy Maryja mocno złapała mnie za rękę i stopniowo prowadziła mnie do Swojego Syna, ukrytego w Najświętszym Sakramencie Ołtarza w Kościele Katolickim.
Georgia została moją świecką katechetką na czas Obrzędu Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych. To ona dawała mi korepetycje z wiary katolickiej u mnie w domu po to, aby w społeczności protestanckiej nie wybuchł skandal związany z tym, że ich pastor przygotowuje się do nawrócenia na Katolicyzm. Mąż był zaskoczony całą sytuacją. Jednocześnie uważał, że przechodzę przez trudny okres, który mi przejdzie.
Georgia zasugerowała mi uczestnictwo we mszy świętej dwa razy w tygodniu. Uważała, że dzięki temu znajdę odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Po zakończonej Eucharystii miałam w domu prywatne katechezy. Pewnego razu we wtorek, ku mojemu zaskoczeniu, mąż uczestniczył ze mną we mszy. Chociaż nie mogłam przystąpić do Komunii Świętej to Georgia zaproponowała mi, abym podeszła do ołtarza i poprosiła kapłana o błogosławieństwo. Tak też zrobiłam. Po otrzymaniu błogosławieństwa czułam, jakby coś wlało się do mojego serca. Kiedy wróciłam na miejsce powiedziałam Georgii: „Coś poczułam w sercu i nie mogę się ruszyć”. Odpowiedziała: „Bóg wlewa swoje łaski na ciebie”. Tego dnia zrozumiałam, że Komunia Święta przyjmowana w Kościele Katolickim jest całkowicie inna niż ta, którą przyjmują protestanci. Jednocześnie zrodziło się w moim sercu pragnienie przyjęcia Pana Jezusa w Komunii Świętej.
Po mszy odbyła się nowenna do Matki Bożej. Tego mąż nie mógł jej znieść. Potem kiedy byliśmy sam na sam powtórzył protestancki pogląd na „katolickie herezje”, których znajduje się kult Matki Bożej. Nie obchodziło mnie to, co mówił. Tamtego dnia podczas Eucharystii stało się coś, z czym nie miałam zamiaru walczyć. Wiedziałam, że Bóg wyznaczył mi drogę, która doprowadzi mnie do nawrócenia na Katolicyzm. Weszłam na nią nie z powodu wielkiej teologii Kościoła, Tradycji, mojego doświadczenia z ruchomym obrazem, którego nawet nauka nie jest w stanie wytłumaczyć. Zostałam katoliczką dzięki Matce Bożej.
Cudowny okres
Przez następne osiem i pół miesiąca uczestniczyłam we mszy świętej dwa razy w godzinach rannych, miałam prywatne katechezy i uczestniczyłam we mszy niedzielnej.
Na początku mojej drogi do Kościoła Katolickiego czytałam liczne książki o Matce Bożej, Ojcach Kościoła i świadectwa byłych protestantów, którzy znaleźli prawdę w Kościele Katolickim. Jednocześnie pełniłam posługę duszpasterską w zborze. Podczas osobistej modlitwy tak modliłam się do Boga: „Czy chcesz, abym odeszła od zboru?”. Stwórca tak mi odpowiadał: „Chcę, abyś nadal pełniła posługę w zborze”. Tak też zrobiłam i jednocześnie zaczęłam głosić w swoich homiliach zasady, które poznałam podczas Obrzędu Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych i na katolickich programach telewizyjnych. Katolickim sklepie kupiłam kilkanaście różańców i po otrzymaniu zgody rodziców rozdałam je dzieciom podczas nabożeństwa w zborze. Zastąpiłam egzemplarze protestanckich Biblii katolickimi wydaniami Pisma Świętego. Pozwoliłam każdemu dziecku, które uczestniczyło w zboże, aby wzięło dla siebie jeden egzemplarz Słowa Bożego. Zaczęłam nosić krzyż na szyi i cudowny medalik Matki Bożej, który ukrywałam pod koszulą. 17 września 2016 roku napisałam ostatni artykuł do gazety Bradenton Herald, w którym zachęcałam protestantów do czytania tych ksiąg Pisma Świętego, które nie zostały przetłumaczone i uwzględnione przez Marcina Lutra.
W tym samym czasie uczestniczyłam w nabożeństwach sprawowanych w kościele katolickim, podczas których doświadczałam głębokiej miłości Jezusa, jakiej nigdy przedtem nie znałam. Nikt nie mógł mnie odwieść od kościoła. Przestałam się bać, że ktoś mógłby rozpoznać, że jestem protestanckim pastorem. Stałam się częścią parafii katolickiej i poznałam 25 osób.
Pewnego dnia w czwartek rozmawiałam z księdzem David'em, który pełnił posługę duszpasterską w mojej parafii. Opowiedziałam u o moim prywatnym objawieniu Matki Bożej, podczas którego Jej obraz ruszał się. Zgodził się na wygłoszenie homilii w moim zborze za rok. Czułam, że z tym kapłanem łączy mnie prawdziwa więź. Dwa dni później w sobotę podczas mszy ksiądz David w swoim kazaniu mówił o Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym obok dwóch złoczyńców. Cały czas nie stał przy ambonie tylko chodził po prezbiterium głosząc homilię. Cały czas patrzyłam na niego. W pewnym momencie zobaczyłam różową aurę, która go otaczała i cały czas przy nim była. Ostatnie słowa tej homilii były: „Dziś będziesz ze mną w raju” i wskazał na krucyfiks, który wisiał za nim. Następnie rozpoczęła się Liturgia Eucharystii. Po zakończonej mszy powiedziałam Georgii, że świętość bije od tego kapłana. Gdybym mogła to wtedy zrobiłabym mu zdjęcie. Cztery dni później ksiądz David zmarł w rezultacie wypadku.
Uczestniczyłam w pogrzebie, podczas którego płakałam razem z wiernymi. Uroczystość pochówku była zupełnie inna niż te, w których uczestniczyłam. Rycerze Kolumba wnieśli trumnę do prezbiterium. W kościele było wielu kapłanów, ubranych na biało. Eucharystii przewodniczył biskup diecezji, który mnie pobłogosławił. Uroczystości pogrzebowe zrobiły na mnie takie wrażenie, że nie mogłam o nim zapomnieć przez kilka tygodni. Od tamtego dnia z niecierpliwością zaczęłam oczekiwać na Wielką Sobotę, podczas której Kościół przyjmował do swojej wspólnoty nowych członków.
W tym samym czasie w zborze porządkowałam wiele spraw po to, abym mogła ustąpić z posługi duszpasterskiej po nawróceniu na Katolicyzm. Zbór, w którym głosiłam homilie, znajdował się na mojej farmie. Znalezienie osoby, która prowadziłaby nabożeństwa protestanckie i głosiłaby w swoich kazaniach rzeczy, które zaczęłam wprowadzać okazało się trudnym zadaniem.
Podarowałam Georgii w prezencie z okazji Świąt Bożego Narodzenia figurkę Matki Bożej. Tego samego dnia byłam w sklepie z dewocjonaliami. Tam moją uwagę zwróciła duża figura Matki Bożej, na którą była promocja. Mąż zachęcił mnie, abym ją kupiła. Umieściłam ją na betonowej platformie przed domem. Jednocześnie zainstalowałam światło na baterię słoneczną, aby oświecało figurę nocą. Byłam szczęśliwa, ale moje szczęście dobiegało końca.
Koniec cudownego okresu
Podczas Świąt Bożego Narodzenia w 2016 roku po zakończonym nabożeństwie mężczyzna, który przewodniczył modlitwie w zborze wziął mnie na stronę. Powiedział, że jest wściekły ponieważ postawiłam figurę Matki Bożej przed domem. Spytał mnie: „Do jakiego Kościoła należymy?” „Należymy do zboru bezwyznaniowych ewangelikalnych chrześcijan” - tak mu odpowiedziałam. „Ale teraz jesteśmy katolikami, czyż nie? Gdybym wiedział, że to jest kościół katolicki to nigdy bym tu nie przyszedł. Odchodzę, a pani niech sobie szuka kogoś innego do prowadzenia modlitwy i śpiewu w zborze”. Mężczyzna wyszedł z zboru i poszedł do samochodu, w którym siedziała jego żona, która była bardzo zła. Odsunęła szybę i tak na mnie nawrzeszczała: „Przez wiele lat byłam katoliczką, ale nigdy nie odmawiałam różańca! Pewnego dnia zdjęłam całą biżuterię, jaką nosiłam, przeszłam na Protestantyzm i czuję się wolna! Dlatego nie pozwalam moim dzieciom nosić żadnej biżuterii, w tym różańców!”. „Pani nie jest wolna. Pani jest częścią ukrytej dyscypliny Zielonoświątkowców”. Kiedy to usłyszała to nie wiedziała co mi odpowiedzieć. Jej mąż uśmiechnął się, kiwnął głową i włączył silnik samochodu. Tym co mnie najbardziej zaszokowało było to, że na początku zgodziła się, aby mogła dać jej dzieciom różańce. Sama poprosiła mnie o egzemplarz katolickiego Pisma Świętego, który jej dałam. Wtedy różańce stały się dla niej źródłem zła, a Matka Boża formą zakazanego kultu.
Wróciłam do domu i skontaktowałam się z osobą, która zajęła miejsce tego wyżej wymienionego mężczyzny. Tydzień później zauważyłam, że osoby, które przez dziewięć lat uczestniczyły w nabożeństwach w zborze odeszły wraz z dziećmi.
Kilka dni później rozmawiałam z pewną osobą, którą spotkałam jak szła do zboru na nabożeństwo. „Podoba się pani Figura Matki Bożej?”. „Nie, nie lubię jej” - odpowiedziała mi. „A dlaczego pani jej nie lubi?” „W przeszłości byłam katoliczką, a w dzieciństwie chciałam zostać zakonnicą, ale ksiądz zachęcił mnie, abym poszła na studia”. „Dlaczego pani odeszła od Kościoła?”. „To długa historia”. Nigdy nie dowiedziałam się, dlaczego tak postąpiła. Wkrótce ona, jej mąż i trójka ich dzieci również przestali uczestniczyć w nabożeństwach w zborze. Moja kongregacja protestancka, w której pełniłam posługę duszpasterską zaczęła kruszyć się z powodu pięknej figury Matki Bożej. Kilkanaście osób, które jeszcze uczestniczyły w nabożeństwach, sugerowało mi, abym ją zabrała gdzie indziej lub zakrywała torbą na czas nabożeństw. Nie zgodziłam się na to. Poprosiłam księdza Jim'a, który zastąpił księdza Davida, o poświęcenie figury. To sprawiło, że wszyscy wierni odeszli od zboru.
Rozczarowanie
Zakończyłam pozytywnie Obrzęd Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych. Jednocześnie uzyskałam unieważnienie mojego pierwszego małżeństwa z mężczyzną, z którym rozwiodłam się 40 lat temu. Podczas Wielkiej Soboty w 2017 roku miałam zostać członkiem Kościoła Rzymskokatolickiego. Niestety ksiądz Jim do tej pory nie dostał od księdza biskupa żadnej instrukcji. Nie wiedziałam, że jako były pastor Kościoła Ewangelikalnego, musiałam całkowicie odciąć się od mojej kongregacji. Z tego powodu nie zostałam członkiem Kościoła Katolickiego podczas Wielkiej Soboty w 2017 roku.
Skontaktowałam się z koordynatorem duszpasterskim i przedstawiłam mu moją sytuację. Powiedział, że skoro moja kongregacja wie, że nie prowadzę już działalności duszpasterskiej w zborze i zrzekłam się prowadzenia nabożeństw protestanckich to nie ma żadnej przeszkody, abym przeszła na Katolicyzm. Potem napisałam list do biskupa, w którym przedstawiłam moją sytuację i poprosiłam, aby ksiądz Jim przyłączył mnie do Kościoła Katolickiego. Nie było żadnej odpowiedzi.
Byłam rozczarowana. Nie uczestniczyłam we mszy świętej przez dwa miesiące. Po raz kolejny skontaktowałam się z koordynatorem duszpasterskim. Tym razem zasugerował mi, abym przedstawiła moją sytuację innemu kapłanowi.
Jestem katoliczką
Pod koniec sierpnia spotkałam się księdzem Bernie w parafii św. Krzyża w Palmetto, w stanie Floryda. Kapłan zgodził się z opinią księdza Jima i dzięki nim uzyskałam zgodę od księdza biskupa na nawrócenie na Katolicyzm. 6 października 2017 roku przyjęłam chrzest ponieważ nie było żadnego dokumentu, zdjęcia lub dowodów na to, że zostałam ochrzczona w wierze protestanckiej. Tego samego dnia po raz pierwszy w życiu przyjęłam Pierwszą Komunię Świętą. Podczas Wigilii Paschalnej w 2018 roku przyjęłam Sakrament Bierzmowania. Uważam, że to są najważniejsze wydarzenia w całym moim życiu. Niestety mój mąż był wściekły, że przeszłam na Katolicyzm i nie było go w kościele kiedy przyjmowałam Chrzest, Pierwszą Komunię Świętą i Sakrament Bierzmowania.
Przez rok byłam parafianką w kościele p.w. św. Krzyża w Palmetto. Tam przyłączyłam się do Legionu Maryi i grałam na flecie podczas mszy świętej w każdą sobotę. 6 października 2018 roku powróciłam do parafii św. Franciszka w Parrish.
Czasami doświadczam bólu z powodu wstrząsu rodziny, która nie zaakceptowała mojego nawrócenia. Jednocześnie mam kryzysy wiary. W tym wszystkim czuję wsparcie modlitewne wielu osób, a szczególnie członków Legionu Maryi.
Jestem szczęśliwa, że jestem katoliczką i nigdy nie wyrzeknę się wyznawanej wiary.
Anne
Tłumaczenie z j. angielskiego: Marcin Rak