To był Anioł
To było zimą w 2000 roku. Jechałam samochodem autostradą, aby odebrać moją córkę. Było pogodnie i na drodze była gołoledź. Nagle uświadomiłam sobie, że zapomniałam zapiąć pas bezpieczeństwa, więc zapięłam go w trakcie jazdy. Następnie złapałam za telefon. Chciałam zadzwonić do męża, że jadę odebrać córkę. Kiedy miałam telefon w ręce zobaczyłam, że jakiś samochód jedzie prosto na mnie. Natychmiast gwałtownie skręciłam kierownicą, aby uniknąć kolizji. Jednocześnie wpadłam w poślizg i straciłam panowanie nad samochodem. Wypadłam z drogi i znalazłam się za barierą. Nie mogłam zatrzymać samochodu, który jechał prosto w ogromną zaspę. Złapałam za kierownicę, zamknęłam oczy i spokojnie powiedziałam: „Boże, pomóż mi”.
Zapanowała ciemność. Czułam, jak moje ciało było rzucane w samochodzie. Kiedy odzyskałam przytomność zobaczyłam, że samochód zatrzymał się wśród drzew. Próbowałam wyjść na zewnątrz, ale nic z tego. Po jakimś czasie na miejsce wypadku przyjechało pogotowie, policja i straż pożarna. Wszyscy myśleli, że zginęłam. Potem dowiedziałam się, że samochód koziołkował kilka razy i stracił dach.
Kiedy odzyskałam przytomność zobaczyłam jakąś kobietę, która stała obok mnie i modliła się za mną. Modlitwę odmawiała w języku, którego nie rozumiem. Mimo to rozumiałam każde słowo, jakie wypowiedziała. Cały czas odmawiała Zdrowaś Maryjo. W tym samym czasie lekarze włożyli mnie na noszach do karetki. Trafiłam do szpitala. Okazało się, że w rezultacie wypadku złamałam nos i miałam kilka ran szarpanych na głowie. Następnego dnia wypisano mnie do domu.
Zanim wyszłam ze szpitala poszłam na oddział ratunkowy. Podziękowałam ratownikom za pomoc i uratowanie mojego życia. Spytałam ich, czy wiedzą jak nazywa się kobieta, która się za mnie modliła na miejscu wypadku. Ratownicy byli zdumieni, ponieważ nie widzieli nikogo.
- Jak to, przecież widziałam kobietę, która odmawiała za mnie Zdrowaś Maryjo – tak powiedziałam.
- Proszę pani, tam były tylko dwie kobiety – pani i policjantka, która badała okoliczności wypadku. Poza paniami nie widzieliśmy żadnej innej kobiety – odpowiedział mi lekarz pogotowia ratunkowego.
Wierzę, że wtedy Bóg wysłuchał mojej modlitwy. Dlaczego zapięłam pas tuż przed wypadkiem? Dlaczego byłam taka spokojna, kiedy prosiłam Boga o pomoc? Kto modlił się za mnie? Na te pytania mogę tylko z wiarą odpowiedzieć, że to był mój Anioł Stróż i dzięki niemu przeżyłam wypadek.
Wierzę, że istnieją aniołowie i wierzę, że mam Anioła Stróża. Bóg wiedział, że wtedy to nie był odpowiedni czas, aby mnie zabrać do Nieba, ponieważ moje dzieci mnie potrzebują.
Maria
Tłumaczenie z j. angielskiego: Marcin Rak
Źródło:https://www.catholic.org/saints/angelstories/?story=131&page=5