żywa Wiara

Świadectwa wiaryZOBACZ WSZYSTKIE

Uznałem Jezusa za mojego Pana i Zbawiciela – część druga

autor: Mark Gabriel

użytkownik: MRak z dnia: 2022-08-22

W więzieniu

Więzienie egipskiej tajnej policji jest całkowitym przeciwieństwem zakładu karnego, który znajduje się w Stanach Zjednoczonych. Strażnicy umieścili mnie w celi, w której przebywali dwaj islamscy ekstremiści. Byli oskarżeni o przeprowadzenie zamachów terrorystycznych. Jeden był Palestyńczykiem, a drugi Egipcjaninem. Przez trzy dni nie dostałem żadnego posiłku, ani wody do picia. Codziennie współwięzień pochodzący z Egiptu pytał mnie:

- Za co siedzisz?

Nic mu nie odpowiedziałem. Bałem się, że jeśli obydwaj dowiedzą się, że kwestionowałem nauczanie Islamu to mnie zabiją. Trzeciego dnia powiedziałem im, że byłem wykładowcą na uniwersytecie Al – Azhar i imamem w meczecie. Natychmiast współwięzień, obywatel Egiptu, dał mi się napić z butelki wody i dostałem nieco żywności, którą otrzymał od osób odwiedzających. Zrobił to, chociaż strażnicy wyraźnie go ostrzegli, aby mi niczego nie dawał do jedzenia.

Czwartego dnia rozpoczęło się przesłuchanie. Znalazłem się w pokoju, w którym znajdował się duży stół. Zająłem miejsce po jednej stronie, a po drugiej śledczy. Za mną stało dwóch strażników. Prowadzący dochodzenie policjanci byli przekonani, że prowadziłem w Egipcie działalność ewangelizacyjną i nawracałem muzułmanów na Chrześcijaństwo. Z tego powodu jeden oficer śledczy wrzeszcząc zadawał mi te pytania: „Z jakim kapłanem rozmawiałeś? Do którego kościoła chodziłeś? Dlaczego zdradziłeś Islam?”.

Pewnego razu przez dłuższy czas nie odpowiadałem na pytania. Policjant kiwnął głową do stojących za mną strażników. Złapali moją rękę i przycisnęli ją mocno do ławki. Oficer śledczy zapalił papierosa, a następnie przycisnął go do mojej dłoni. Poczułem przeszywający ból. Papieros wypalił na dłoni bliznę, którą mam do dzisiaj. Następnie oficer śledczy przyłożył papierosa go do mojej wargi. Wypalił mi kolejną bliznę. To nie był jedyny raz kiedy śledczy tak mnie potraktowali. Kiedy zdenerwowali się to byłem przypalany papierosami, a innym razem po prostu bili mnie po twarzy.

W miarę upływu czasu presja ze strony policjantów narastała. Pewnego razu przynieśli do sali przesłuchań pogrzebacz do ognia. Nie wiedziałem po co to było. Policjant prowadzący dochodzenie wyniósł go i po jakimś czasie wrócił z powrotem. Tym razem pogrzebacz był rozpalony do czerwoności. Przycisnął go do mojej lewej ręki i wypalił na niej bliznę.

Śledczy chcieli, abym przyznał się do porzucenia Islamu. Jednak na ich zarzuty tak im odpowiedziałem:

-Nie zdradziłem Islamu. Podczas wykładu powiedziałem to, w co wierzę. Jestem nauczycielem akademickim. Mam prawo do prowadzenia dyskusji na temat Islamu ponieważ jest to część mojej pracy. Porzucenie Islamu jest dla mnie nie do pomyślenia, ponieważ Islam jest częścią mojej kultury, języka, rodziny i życia.

Bat

Moja odpowiedź nie była tym, co oficerowie śledczy chcieli usłyszeć. Zabrano mnie do celi, w której znajdowało się stalowe łóżko. Strażnicy więzienni założyli grube pończochy na moje nogi i stopy, które przywiązali do łóżka. Po chwili jeden strażnik zaczął mi chłostać nogi i stopy czarnym, długim batem. Drugi strażnik przycisnął poduszkę do mojej twarzy, kiedy zacząłem krzyczeć. Jednak ta poduszka nie mogła uciszyć wrzasków, więc strażnik przyłożył drugą poduszkę do mojej twarzy. Ból był tak okropny, że straciłem przytomność. Kiedy się ocknąłem strażnik więzienny nadal chłostał batem moje nogi i stopy. W pewnym momencie przestał i odwiązał moje stopy. Następnie kazał mi wstać. Z powodu przeszywającego bólu nie mogłem, ale kiedy strażnik więzienny uderzył mnie batem w plecy wstałem. Następnie pokazał mi długi korytarz i krzyknął: „Biegnij!”. Najpierw nie mogłem biec, więc strażnik zaczął mnie chłostać po plecach do momentu kiedy zacząłem biec wzdłuż korytarza. Na samym końcu stał drugi strażnik, który czekał na mnie z batem. Kiedy dobiegłem do niego zaczął mnie bić po plecach i kazał mi biec z powrotem do miejsca, z którego przybiegłem. Tak przebiegłem przez korytarz kilkanaście lub kilkadziesiąt razy. Potem zrozumiałem sens tej tortury. Strażnicy założyli mi grube pończochy na nogi po to, aby nie zostały na nich żadne ślady bata. Poduszkami próbowali zagłuszyć moje krzyki, a bieganie po korytarzu było po to, aby nogi mi nie spuchły w rezultacie chłosty.

Po jakimś czasie strażnicy zabrali mnie do małego basenu z bardzo zimną wodą. „Wchodź!”- rozkazał mi strażnik. Wszedłem, ale woda była tak zimna, że próbowałem wyjść z basenu. Nie mogłem ponieważ za każdym razem, kiedy poruszyłem się strażnik chłostał mnie po plecach batem. Z powodu zimna i niskiego poziomu glukozy we krwi straciłem przytomność. Obudziłem się na łóżku, na którym chłostano moje nogi i stopy. Miałem na sobie przemoczone ubranie.

Noc w ciemności

Wieczorem strażnicy wyprowadzili mnie na zewnątrz budynku więziennego. Na pawilonie znajdował się niewielki jednopokojowy budynek bez okien i drzwi. Wejście do niego znajdowało się od góry. Wszedłem do niego po drabinie. Stojąc na skraju muru strażnicy kazali mi wejść. Zobaczyłem, że w środku znajdowała się woda, w której coś pływało. Wszedłem do tego pomieszczenia. Na początku pomyślałem sobie, że dzisiaj strażnicy mnie zabiją, a to jest mój grób. Kiedy stopy dotknęły mocnej podłogi poziom wody podniósł się tak, że równał się z moimi ramionami. W tym pomieszczeniu szczury pływały w wodzie. Kiedy wszedłem zaczęły wchodzić mi na głowę. Pomyślałem sobie, że nie były karmione przez długi czas. Strażnicy powiedzieli:

- Ten gość jest myślicielem, więc niech szczury zjedzą jego głowę.

Wejście do tego pomieszczenia zamknięto od góry. Byłem przerażony. Spędziłem w tym pomieszczeniu całą noc. Następnego dnia rano strażnicy przyszli i podnieśli pokrywę. Kiedy zobaczyłem światło słoneczne to nadzieja wstąpiła w moje serce. Przeżyłem. Przez całą noc żaden szczur nie ugryzł mnie. Wspinały się po głowie i bawiły się uszami. Niektóre stały mi na ramionach i pyszczkami dotykały policzków. Miałem wrażenie, że chciały mnie pocałować. Nie potrafię tego wyjaśnić dlaczego szczury tak się zachowywały.

Strażnicy wyciągnęli mnie z tego pomieszczenia. Zabrali mnie do budynku więziennego. Przed wejściem do jednej z cel strażnik tak mi powiedział:

- Jest ktoś, kto cię kocha i chce się z tobą spotkać.

- Kto to jest?” - spytałem. Myślałem, że ktoś z rodziny lub jakiś przyjaciel chciał mnie odwiedzić i wyciągnąć z więzienia. Strażnik tak mi odpowiedział:

- Nie znasz go, ale on zna ciebie.

Otworzył drzwi do celi i wepchnął mnie do środka. Tam był duży pies. Drzwi zatrzasnęły się. Wtedy po raz pierwszy zacząłem krzyczeć do Boga w sercu: „Boże, jesteś moim Stwórcą, Wiem, że opiekujesz się mną. Dlaczego oddałeś mnie w ręce tych złych ludzi? Nie wiem, co oni ode mnie chcą ale wiem, że pewnego dnia zobaczę Cię i będę z Tobą”.

Poszedłem na sam środek celi i powoli usiadłem na podłodze. Pies przyszedł i usiadł przede mną i nie spuszczał ze mnie wzroku. Cały czas modliłem się w sercu. Nagle pies wstał i zaczął krążyć wokół mnie. Zachowywał się jak głodne zwierzę, które ma zamiar zaatakować swoją ofiarę. Nagle zbliżył się i polizał mnie w prawe ucho. Oczy same mi się zamknęły ze zmęczenia. Kiedy się obudziłem pies leżał na drugim końcu pokoju. Przybiegł do mnie i na dzień dobry polizał mnie w ucho i usiadł po mojej prawej stronie. Kiedy strażnicy wrócili zobaczyli jak się modliłem, a pies siedział obok mnie. Jeden z nich tak powiedział:

- On nie jest człowiekiem, tylko diabłem wcielonym.

Drugi strażnik odrzekł:

- Nieznana moc chroni tego Szatana, który sprzeciwia się Allahowi.

Strażnicy zabrali mnie do celi, w której znalazłem się pierwszego dnia. Jeden ze współwięźniów dowiedział się, że trafiłem do więzienia za to, że podważałem zasady Islamu. Kiedy znalazłem się w celi był wściekły i chciał mnie zabić. Tak się nie stało. Po upływie 15 lub 20 minut strażnicy przenieśli go do innego pawilonu.

Cały czas zastanawiałem się, co tam się działo i co takiego mnie chroniło. Po jakimś czasie przyszli strażnicy i przewieziono mnie do więzienia, które znajdowało się w południowej części Kairu. Tam przebywałem przez tydzień. Strażnik, który mnie pilnował był umiarkowanym muzułmaninem.

Kiedy przebywałem w więzieniu rodzina próbowała dowiedzieć się, co się ze mną stało. Na szczęście wujek od strony mojej matki jest wysokim rangą urzędnikiem państwowym. To on dowiedział się, że jestem w więzieniu. Uwolnił mnie i zabrał do domu. Potem ojciec dowiedział się od policji, że władze uczelni przesłały im faks, w którym oskarżyły mnie o porzucenie Islamu. Po przeprowadzeniu śledztwa, które trwało 15 dni nie znaleźli żadnego dowodu na apostazję. Mój ojciec, bracia i siostry poczuli ulgę, gdy się o tym dowiedzieli. Wszyscy w rodzinie byli dumni ze mnie, że byłem profesorem Islamu. Ojciec uznał, że ten incydent wydarzył się z powodu zazdrości, którą żywili inni wykładowcy wobec mnie. Poprosił, abym zrezygnował z pracy na uczelni i został dyrektorem działu sprzedaży w prowadzonym przez niego zakładzie pracy. Ojciec był właścicielem fabryki produkującej odzież męską i żeńską. Dzięki tej działalności odniósł sukces.

Rok bez wiary

Przez rok byłem niepraktykującym muzułmaninem. Wierzyłem w istnienie Boga, który jest miłosierny i sprawiedliwy, ale nie wiedziałem kim On naprawdę jest. Zastanawiałem się, czy to jest Bóg, którego czczą Chrześcijanie lub Żydzi? A może jest jakimś zwierzęciem, którego wyznawcy Hinduizmu kojarzą z krową?

Musicie wiedzieć, że jeśli muzułmanin dochodzi to wniosku, że Islam nie jest prawdziwą religią i nie wie, co z sobą zrobić to nastaje ciężki okres w jego życiu. Praktykowanie wiary jest częścią życia wyznawców Islamu i nie potrafią sobie wyobrazić życia bez Boga. W tym czasie czułem ból w duszy. Chociaż pod względem materialnym byłem bogaty to cały czas chciałem dowiedzieć się, kto jest prawdziwym Bogiem. Cierpiałem z powodu bólów głowy. Lekarz, który jest moim krewnym zbadał mnie, ale nie znalazł nic niepokojącego. Przepisał mi tylko lekarstwa, które miały mi pomóc.

Kazanie na górze

Pewnego razu poszedłem do apteki, aby kupić lekarstwa na bóle głowy, które nie mogły ustąpić. Tam farmaceutka spytała mnie:

- Co się z panem dzieje?

Odpowiedziałem jej:

- Nic się nie dzieje. Po prostu żyję tak, jakby Bóg nie istniał. Nie wiem, kto stworzył wszechświat i mnie.

Farmaceutka tak odpowiedziała:

- Proszę pana, jest pan profesorem Islamu najbardziej znanego uniwersytetu w Egipcie. Pana rodzina jest szanowana w naszej społeczności.

- To prawda, ale studiując Islam odkryłem sprzeczności i fałsze w Jego nauczaniu. Nie wierzę, że ta religia opiera się na prawdzie. W przeszłości przybierałem pozory, że znam prawdę, a teraz czuję się tak, jakby mnie oszukano. Proszę mi powiedzieć, jak mam wypełnić tą pustkę, którą mam w sercu?

Farmaceutka tak mi odpowiedziała:

- Dam panu tabletki i coś do poczytania – Biblię. Proszę mi obiecać, że nie zażyje pan lekarstw przez przeczytaniem jakiegoś fragmentu z Biblii.

Wziąłem Biblię i przeczytałem z niej ten fragment z Ewangelii według św. Mateusza: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Oko za oko, ząb za ząb”, a ja wam powiadam: nie stawiaj oporu złemu. Gdyby cię ktoś uderzył w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5,38). Kiedy to przeczytałem miałem dreszcze. Studiowałem Koran przez całe życie i nigdy nie przeczytałem w Nim takich dobrych słów. Podczas lektury Pisma Świętego straciłem poczucie czasu. Miałem wrażenie, że spotkałem się z osobą, która podzieliła się ze mną sekretami Nieba i serca samego Boga. Po tej lekturze uświadomiłem sobie, że wreszcie spotkałem prawdziwego Boga. Przez całą noc czytałem Biblię. Następnego dnia rano oddałem moje serce Jezusowi.

Zaatakowany

Właściciel apteki i jego żona dowiedzieli się, że uznałem Jezusa za mojego Pana i Zbawiciela. Dziwnym trafem islamscy ekstremiści zorientowali się, że porzuciłem Islam. W Egipcie jeśli ktoś porzuca Islam to tym samym w oczach fanatyków muzułmańskich staje się chrześcijaninem, który musi umrzeć.

Pewnego razu wracałem do domu wstąpiłem do sklepu warzywnego, który znajdował się naprzeciwko domu. Przed nim stało dwóch mężczyzn ubranych w tradycyjne długie, białe płaszcze. Mieli długie brody i tradycyjne muzułmańskie nakrycia głowy. Najpierw myślałem sobie, że byli to zwykli klienci. Kiedy mijałem sklep ci mężczyźni zaczepili mnie. Nagle wyciągnęli noże i próbowali mnie zaatakować. Było bardzo gorąco. Miałem na sobie tylko podkoszulek i krótkie spodenki. Nie miałem nic, czym mógłbym się obronić. Napastnicy zadali mi wiele ran na rękach, którymi ochraniałem moje ciało. Przechodnie zebrali się, aby zobaczyć, co się dzieje. Nikt nie interweniował, ponieważ napastnicy mieli noże. W pewnym momencie jeden z napastników próbował mi wbić nóż w serce. Na szczęście przesunąłem się. Ugodził mnie w ramię. Kiedy wyciągnął nóż strumień krwi zaczął wylewać się z ramienia. Przewróciłem się, a w tym czasie drugi napastnik próbował ugodzić mnie w brzuch. I tym razem szczęście mi dopisało, ale niedoszły morderca ugodził mnie w goleń. Straciłem tak dużo krwi, że zemdlałem. Na szczęście na miejscu pojawiło się dwóch policjantów na motocyklach, którzy przepłoszyli napastników. Zabrano mnie do szpitala. Tam policjanci spytali mnie, dlaczego mnie zaatakowano. Odpowiedziałem, że nie wiedziałem. Jednocześnie mój ojciec nie dopuścił nawet myśli, że mogłem porzucić Islam.

Ojciec poznaje prawdę

W 1994 roku udałem się do Republiki Południowej Afryki, aby tam założyć filię firmy mojego ojca. Zamieszkałem w rodzinie chrześcijan, którzy pochodzą z Indii. Kiedy wyprowadzałem się dali mi na pożegnanie łańcuszek z krzyżykiem, który noszę na szyi. To był punkt zwrotny w moim życiu.

Tydzień później ojciec zauważył, że noszę łańcuszek na szyi. Z tego powodu był bardzo zły, ponieważ zgodnie z nauczaniem Islamu tylko kobiety mogą nosić biżuterię na szyi. Spytał mnie:

- Dlaczego nosisz łańcuszek na szyi?.

Tak odpowiedziałem:

- Tato, to nie jest łańcuch. To jest łańcuszek z krzyżykiem, który reprezentuje Jezusa Chrystusa, który umarł na krzyżu za mnie, ciebie i za każdą osobę na całym świecie. Uznałem Jezusa Chrystusa za mojego Boga i Zbawiciela. Modlę się, abyś ty i cała nasza rodzina również uznała Jezusa Chrystusa za waszego Zbawiciela.

Kiedy ojciec to usłyszał zemdlał na ulicy. Moi bracia przybiegli, aby mu pomóc, a mama zaczęła płakać. Bracia próbowali ocucić ojca. Kiedy odzyskał przytomność był bardzo wściekły. Wskazał na mnie palcem i krzyknął:

- Wasz brat porzucił Islam. Dzisiaj muszę go zabić!.

Kiedy to powiedział wydobył broń, którą miał pod marynarką i wycelował we mnie. Natychmiast zacząłem uciekać. Jednocześnie słyszałem jak pociski mijały mi koło uszu.

Przybiegłem do mieszkania mojej siostry, który znajduje się jakieś kilka kilometrów od domu rodziców. Poprosiłem ją, aby przyniosła mi z domu rodziców paszport, ubrania i inne dokumenty. Chciała się dowiedzieć co się stało. Odpowiedziałem jej:

- Tato chce mnie zabić.

Ojciec doskonale wiedział gdzie uciekłem. Kiedy stanął przed drzwiami do mieszkania zaczął krzyczeć:

- Córeczko, proszę otwórz drzwi. Twój brat porzucił Islam i muszę go teraz zabić!

Schowałem się przed ojcem. Siostra próbowała go uspokoić:

- Tato, nie ma go tu. Może poszedł gdzie indziej. Idź do domu i uspokój się. Potem porozmawiamy o tym, co zaszło.

Siostra zlitowała się nade mną. Przyniosła mi rzeczy z domu rodziców. Od niej i mamy dostałem mi nieco pieniędzy. Wieczorem 28 sierpnia 1994 roku odjechałem samochodem. Przez trzy miesiące podróżowałem po północnej części Egiptu. Potem pojechałem do Libii, Czadu i Kamerunu. Ostatecznie pojechałem do Demokratycznej Republiki Konga. Tam zachorowałem na malarię. W szpitalu badał mnie doktor, który pochodził z Egiptu. Powiedział, że prawdopodobnie umrę. Zadzwonił do ambasady Egiptu, aby po śmierci moje ciało zabrano na pogrzeb do kraju. Ku jego wielkiemu zaskoczeniu obudziłem się następnego ranka. Po 5 dniach wyzdrowiałem i zostałem wypisany ze szpitala. Zacząłem innym głosić ewangelię i to, jakie cuda uczynił Jezus w moim życiu.

Minęło 10 lat od dnia, w którym uznałem Jezusa za mojego Pana i Zbawiciela. Teraz mam osobistą relację z naszym Zbawicielem. Kiedy byłem muzułmaninem, nigdy czegoś podobnego nie doświadczyłem.

Obecnie modlę się, aby Bóg uwolnił wiele osób z ciemności Islamu. Czytając moje świadectwo możecie zrozumieć jak mroczna jest ta religia. Nauczanie Islamu stworzyło terrorystów, którzy w imię Allaha są zdolni do każdego rodzaju zła. W internecie i w mediach jest wiele informacji, które przedstawiają kłamstwa o tej religii. W moim świadectwie chciałem wam wytłumaczyć dlaczego muzułmanie tak postępują. Nie chcę, abyście ich nienawidzili, tylko uwierzyli w upadek Islamu i uwolnienie muzułmanów przez Jezusa Chrystusa.

Mark Gabriel

Tłumaczenie z j.ang. na j.pol: Marcin Rak

Źródło:https://www.arabicbible.com/testimonials/egypt/1624-mark-gabriel-testimony.html

zobacz powiązane artykuły

Komentarze (1)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

~Wojtek

08.09.2022, godz.05:34

Wszystko sie zgadza Jezus powiedzial ze diabel jest ojcem klamstwa i niestety tym sie posluguje islam

Powiązane artykuły

Uznałem Jezusa za mojego Pana i Zbawiciela – część pierwsza

Uznałem Jezusa za mojego Pana i Zbawiciela – część pierwsza

autor: Mark Gabriel

Piętnaście lat temu byłem imamem - muzułmańskim duchownym. Pełniłem posługę duszpasterską w meczecie w mieście Giza w Egipcie. Tam znajdują się słynne piramidy z czasów starożytnych. W każdy piątek...

dodano: 2022-08-16 MRak
Komentarzy (0)