Siła modlitwy
Od 1996 roku regularnie co tydzień uczestniczę w adoracji Najświętszego Sakramentu o 3 nad ranem. 27 lipca 2002 roku o 2.40 w nocy jechałam samochodem do kościoła p.w. Matki Bożej z Lourdes. Przed adoracją nie mogłam spać. Mój syn przygotowywał się do zawodów i chciałam pomodlić się za niego. Jadąc do kościoła przestraszyłam się na widok wielu błyszczących świateł pochodzących od karetki i samochodów policyjnych, które znajdowały się niedaleko pobliskiego sklepu. Nieznani sprawcy napadli na sklep i postrzelili kierownika tej placówki. Ten widok bardzo mnie zasmucił. Kilkanaście lat temu poprzedni właściciel tego sklepu zmarł w wyniku ran postrzałowych, jakie odniósł podczas napadu. Bardzo dobrze znałam tego człowieka. Był bardzo miły dla mnie i moich dzieci.
Kiedy przyjechałam do kościoła zaczęłam żarliwie modlić się za zmarłego i obecnego właściciela sklepu, który wtedy walczył o życie w szpitalu. Prosiłam Boga za osoby, które padły ofiarą przemocy i teraz cierpią w milczeniu. Modliłam się za rodziny zarówno tego kierownika sklepu jak i przestępców. Polecałam Jezusowi policjantów, prosząc o szczególną opiekę dla nich. Napisałam wiele próśb o modlitwę, na które odpowiedziało wiele osób.
Tego samego dnia w porannych wiadomościach dziennikarz relacjonował jak doszło do napadu na sklep. Jego właściciel został postrzelony w brzuch. Zdarzenie miało miejsce na kilka minut zanim pojawiłam się przed sklepem. Dziennikarz relacjonujący całe zdarzenie dodał, że kierownik sklepu przeżyje. Przez kilkanaście dni nadal modliłam się za tego mężczyznę i poprosiłam inne osoby, aby podobnie jak ja szturmowały Niebo. Błagałam Boga, aby ranny mężczyzna powrócił do zdrowia. To wszystko zrobiłam dla człowieka, który był dla mnie osobą obcą.
Kilka miesięcy później pewnego dnia jechałam samochodem do kościoła i mijałam ten sklep, przed którym doszło do napadu. Tym razem na budynku wisiał szyld z napisem: „Witaj w domu”, który był ozdobiony balonami. Kierownik sklepu wyzdrowiał i powrócił do pracy. Nigdy nie dowiedział się, że od kiedy rozpoczęła się jego gehenna przez 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu wiele osób modliło się za niego, a także za jego rodzinę, policjantów i sprawców tego napadu. Nikt nigdy nie dowiedział się, że modlitwa tylu osób wyprosiła tak cudowną łaskę – ocalenie jego życia.
Wszyscy, którzy modlili się za tego mężczyznę otrzymali większą łaskę. Jeśli ich spotka jakieś nieszczęście to wiedzą, że zawsze będą bracia i siostry, którzy będą modlić się za nich. Czyż to nie wspaniałe?
Lynn Oeser
Tłumaczenie z j.ang. na j.pol: Marcin Rak
Źródło: 201 Inspirational Stories of the Eucharist. Called by Joy Book. s. 22 – 23.