Dziękuję ci Jezu za dar Najświętszego Sakramentu
Pochodzę z miasteczka Liverpool w stanie Nowy York. Od dziecka byłam wychowywana w wierze protestanckiej. Regularnie uczestniczyłam na nabożeństwach sprawowanych w zborze. W świątyni panowała atmosfera głębokiego braterstwa. To sprawiło, że kiedy byłam nastolatką, mocno trzymałam się wiary protestanckiej. Jednak kiedy wchodziłam w dorosłość to miałam świadomość, że czegoś bardzo istotnego brakowało w mojej protestanckiej denominacji.
W szkołach publicznych, do których chodziłam, nie mówiło się nic o Bogu, a uczniowie nie byli zainteresowani tematem wiary. Pewnego dnia, byłam wtedy w szkole średniej, miałam wracać do domu z moją koleżanką. Tak się jednak nie stało. Z jakiegoś powodu musiała zostać po szkole. Powiedziała mi, abym poszła do domu z jej koleżanką Christiną. Zgodziłam się, ponieważ była miłą osobą. Do dzisiaj jesteśmy przyjaciółkami.
Idąc zaczęłyśmy rozmawiać o Bogu. Byłam zaskoczona, kiedy Christina powiedziała mi, że wiara i modlitwa odgrywały w jej życiu ważną rolę.
Potem dowiedziałam się, że Christina jest katoliczką. Przymknęłam oko na ten „błąd” i próbowałam nawrócić ją na „prawdziwą religię”. Jednocześnie sama zadawałam sobie to pytanie: co to jest prawda? Chciałam nawrócić moją koleżankę na Protestantyzm. Jednocześnie uważałam, że czegoś bardzo istotnego brakuje w moim Kościele Protestanckim. Nie wiedziałam czym było to coś. Pociągała mnie wiara mojej koleżanki.
Myśl o pójściu na mszę świętą nie przyszłaby mi do głowy. Wiedziałam, że bardzo rozczarowałabym moich rodziców. Pewnego dnia podzieliłam się z nimi moimi wątpliwościami co do naszego Kościoła, do którego należeliśmy. Zachęcili mnie, abym poszła na nabożeństwa protestanckie, sprawowane w zborach wyznawców Luteranizmu i Metodyzmu. Skorzystałam z ich rady. Jednak tam również brakowało dokładnie tego samego co w mojej denominacji protestanckiej. Postanowiłam pójść na nabożeństwo, sprawowane w kościele katolickim. Pewnego dnia, w godzinach rannych, razem z moimi koleżankami poszłam na mszę do klasztoru w mieście Watertown. Tam Bóg objawił mi swoją obecność w klasztorze.
Do dzisiaj pamiętam doskonale ten dzień. Msze święte w klasztorach są sprawowane w godzinach rannych. Na zewnątrz więc było jeszcze ciemno. W kościele panowała cisza. Zakonnice zajęły miejsca w ławkach. Czułam się jak w domu modlitwy, w którym można było poczuć głęboki szacunek. Jednak w kościele było coś więcej.
Zastanawiałam się co to była za obecność, którą mogłam tam poczuć. Zadałam sobie te pytana: co tu takiego znajduje się? Dlaczego takiej atmosfery nie ma w zborze? Nie wiedziałam czym jest Eucharystia. Czułam, że msza święta ma w sobie coś, co mnie pociąga. Rozpoczęła się Eucharystia. Nie jestem w stanie opisać lub wyrazić słowami tego, co czułam. Płakałam przez całą mszę. Nie wiedziałam co się ze mną działo. Nie rozumiałam dlaczego wierni, który byli w kościele klękali, wstawali lub siedzieli. Czułam się jak zagubiona osoba, która odnalazła się. W kościele i podczas Eucharystii poczułam obecność Boga, jakiej nigdy przedtem nie doświadczyłam.
Od tamtej pory zaczęłam często chodzić na msze. Niedaleko mojego domu znajdował się kościół, w którym była kaplica adoracji Najświętszego Sakramentu. Tam często modliłam się. Dzięki modlitwie i zrozumieniu nauczania Kościoła Katolickiego uwierzyłam, że Jezus jest ukryty w hostii, która znajduje się w monstrancji.
Myślałam sobie, że fascynacja Kościołem Katolickim przejdzie mi po jakimś czasie. Powróciłam do Kościoła Protestanckiego, do którego należałam od dziecka. Jednak za każdym razem, kiedy uczestniczyłam w protestanckich nabożeństwach czułam się tak, jakbym była w pustym pokoju. W zborze nie mogłam doświadczyć takiej obecności Boga, którą zawsze odczuwałam podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Po krótkim czasie zrodziło się we mnie pragnienie częstego przyjmowania Jezusa w Komunii Świętej. Po ukończeniu Obrzędu Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych przyjęłam chrzest w wierze Kościoła Rzymskokatolickiego. Od 15 lat jestem katoliczką.
8 lat po moim nawróceniu na Katolicyzm zaczęłam rozeznawać powołanie do życia zakonnego po ukończeniu studiów. Odwiedziłam kilka klasztorów należących do różnych zgromadzeń zakonnych. Jednak kiedy byłam w klasztorze Ubogich Sióstr Świętej Klary w Cleveland to poczułam, że odnalazłam mój dom. Zrozumiałam, że Jezus chciał, abym należała do Niego na zawsze.
Sakrament Eucharystii sprawia, że jestem co raz bliżej Jezusa. Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus powiedział apostołom: „Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem” (J 15,16). Dziękuję ci Jezu za twój cudowny dar, jakim jest Najświętszy Sakrament.
Siostra Maria Christina LaDieu, PCC
Tłumaczenie z j.ang. na j.pol: Marcin Rak
Źródło: 201 Inspirational Stories of the Eucharyst. Called by Joy Book. s.304-306.
Komentarze (1)
~Roman
09.03.2020, godz.00:45
Najświętszy Sakrament to największy cud ,dzięki Ci Panie Jezu
Powiązane artykuły
Od królowej Balu do zakonnicy pasjonistki
Każdego dnia jestem wdzięczna mojemu ukochanemu Zbawicielowi za dar powołania zakonnego, dzięki któremu przez pokutę i modlitwę powiększam Jego chwałę i jestem narzędziem do zbawiania dusz.
Powołanie jest darem od Boga
Po ukończeniu studiów złamałam obietnicę, którą złożyłam Bogu. Miałam inne życiowe plany: chciałam robić karierę, rozpocząć nowy kierunek studiów i cieszyć się życiem. Próbowałam zapomnieć i...