Jestem Kobietą
Od pięciu lat jestem katoliczką. Jednym z wielu powodów, dla których nawróciłam się na Katolicyzm, jest prawda, która jest nauczana przez Kościół Katolicki o naszej seksualności. Nie jedna osoba zgodzi się ze mną, że przed moim nawróceniem znalazłam się na dnie. Media przedstawiają wiele fałszywych obietnic związanych z antykoncepcją. Jednym z nich jest tzw. „wyzwolenie” kobiety. Tylko jednego nie rozumiem - od czego pigułka antykoncepcyjna wyzwala kobietę?
Przed moim nawróceniem byłam gorliwą zwolenniczką stosowania środków antykoncepcyjnych. Takie przekonanie wpoiły mi media i wszystkie przeszłe urazy związane z moją seksualnością.
Pewnego razu razem z mężem postanowiliśmy, że już wystarczy nam dzieci. Wybrałam ostateczną formę antykoncepcji: poddałam się sterylizacji. Ten zabieg sprawił, że stoczyłam się na samo dno. Od tamtej pory intymne relacje między mną a moim mężem nie miały żadnego znaczenia. Zawsze czułam w sobie ogromną pustkę. Podczas naszego współżycia te pytania nasuwały mi się mimo woli: „Co my właściwie robimy? Jaki jest cel tego wszystkiego?”. Jednocześnie zaczęłam się zastanawiać z czego właściwie się wyleczyłam. W przeszłości prowadziłam bujne życie seksualne. Stosowałam pigułki hormonalne, gąbki dopochwowe, prezerwatywy, spirale, poddałam się nawet aborcji, a na końcu sterylizacji. Po zabiegu ubezpłodnienia zadawałam sobie te pytania: „Czy ludzie zażywają lekarstwa kiedy chorują? Czy chorzy poddają się operacji w celu odzyskania zdrowia? Czy płodność kobiety jest zagrożeniem dla jej życia?”
Jednocześnie zaczęłam szukać odpowiedzi na to pytanie: „Co to znaczy być kobietą?”. Odpowiedź znalazłam w Katechizmie Kościoła Katolickiego. To, co tam przeczytałam było wysławieniem mojej kobiecości. Lektura Katechizmu przekonała mnie, że jestem osobą, która zasługuje na traktowanie z najwyższą czułością, miłością i szacunkiem. Zrozumiałam, że nie jestem przedmiotem służącym do zaspokajania żądz seksualnych. Dotarło do mnie, że nie wolno mi wykorzystywać kogoś dla swoich egoistycznych zachcianek. Co więcej, zrozumiałam, że razem z mężem jesteśmy darem dla każdego z nas.
Lektura Katechizmu Kościoła Katolickiego pokazała mi źródło pustki w moim życiu: wyrzuciłam Boga, dawcę życia, z mojego małżeńskiego łoża, a także zredukowałam w drastyczny sposób akt małżeński do funkcji cielesnej. To spowodowało, że w naszych intymnych relacjach nie było Boga.
W punkcie 2362 KKK czytamy: "Akty... przez które małżonkowie jednoczą się z sobą w sposób intymny i czysty, są uczciwe i godne; a jeśli spełniane są prawdziwie po ludzku, są oznaką i podtrzymaniem wzajemnego oddania się, przez które małżonkowie ubogacają się sercem radosnym i wdzięcznym". Płciowość jest źródłem radości i przyjemności: Sam Stwórca sprawił... że małżonkowie we wspólnym, całkowitym oddaniu się fizycznym doznają przyjemności i szczęścia cielesnego i duchowego. Gdy więc małżonkowie szukają i używają tej przyjemności, nie czynią niczego złego, korzystają tylko z tego, czego udzielił im Stwórca. I w tym jednak powinni małżonkowie umieć pozostawać w granicach słusznego umiarkowania”. I kto to mówi, że Kościół Katolicki zabrania współżycia seksualnego?
Współżycie seksualne połączone z stosowaniem środków antykoncepcyjnych jest grzechem. Przypadek zastosowania antykoncepcji w Piśmie Świętym występuje w Księdze Rodzaju. Jest nim grzech Onana: „Wtedy Juda rzekł do Onana: «Idź do żony twego brata i dopełnij z nią obowiązku szwagra, a tak sprawisz, że twój brat będzie miał potomstwo». Onan wiedząc, że potomstwo nie będzie jego, ilekroć zbliżał się do żony swego brata, unikał zapłodnienia, aby nie dać potomstwa swemu bratu. Złe było w oczach Pana to, co on czynił, i dlatego także zesłał na niego śmierć”(Rdz 38, 8-10).
Zesłanie przez Boga kary śmierci na Onana pokazuje jak straszny był grzech, jaki się dopuścił. Onan odmówił wydania na świat potomstwa (dla jego brata) przez uprawianie bezpłodnego aktu seksualnego. W tym wszystkim stosował tą metodę antykoncepcji: stosunek przerywany.
Te wspaniałe prawdy nauczane przez Kościół Katolicki sprawiły, że nawróciłam się na Katolicyzm. Maryja, Matka Kościoła, czule troszczy się o swoje dzieci. Naucza nas prawdy, a kiedy grzeszymy to zawsze nam pomoże powstać z upadku. To dzięki Kościołowi Katolickiemu odnalazłam uzdrowienie najgłębszej rany w mojej duszy: aborcji. Według tego świata ból związany z zabiciem nienarodzonego dziecka nie istnieje. W ośrodku leczenia syndromu post aborcyjnego pod nazwą Rachel Vineyard uwolniłam się z tego bolesnego stanu, w jakim się znajdowałam.
Przez nauczanie Kościoła Katolickiego odnośnie seksualności odkryłam prawdziwą godność nie tylko mojego ciała i duszy, ale i jako kobiety. Znalazłam pomoc w katolickiej organizacji One More Soul (Jeszcze Jedna Dusza). Poznałam to stowarzyszenie dzięki lekturze książki Kimberly Hahn pt. „Miłość dająca życie” („Life - Giving Love”). Organizacja One More Soul skontaktowała mnie z doktorem Dixon'em z Saint Louis, który przeprowadził na mnie zabieg odwrócenia sterylizacji. Ten ostatni akt posłuszeństwa, przez który powróciłam do Boga, sprawił, że wydarzył się cud w moim życiu. Bóg pozbierał mnie do kupy, oczyścił moje ciało, umysł i duszę. Stałam się czysta jak śnieg. To co teraz razem z mężem mamy w naszym małżeńskim pożyciu przechodzi wszelkie pojęcie.
W skrócie, albo w rozwinięciu, zrozumiałam że Kościół Katolicki nie odrzuca współżycia seksualnego, ani nie dyskryminuje kobiet. W nim znalazłam szczęście jako pełna godności kobieta. Szkoda, że nie wiedziałam o tym wiele lat temu… Kościół Katolicki wskazuje na kobiety głosząc ich znaczenie w życiu społecznym. Jest to przedstawione w Liście Biskupów Kościoła Katolickiego na temat współpracy mężczyzn i kobiet w Kościele i na świecie. W sekcji III numer 13 tego listu czytamy: „Ostatecznie to kobiety w krytycznych sytuacjach, jak to jest potwierdzone przez przeszłość i teraźniejszość, posiadają zdolność do przetrwania w nieszczęściu, potrzymania życia w ekstremalnych sytuacjach, zapewnienia przyszłości i wreszcie do zapamiętywania ze łzami wartości każdego ludzkiego życia”.
Macierzyństwo to nie jest choroba zakaźna, która wymaga leczenia. Bycie matką jest dla mnie największym szczęściem, jakie mnie spotkało na tym świecie. Najpiękniejszą muzyką jaką kiedykolwiek usłyszałam jest dźwięk mojego dziecka ssącego moją pierś kiedy patrzymy sobie w oczy. Ta muzyka pochodzi od Boga, jest dla mnie największym darem i jest lepsza niż Mozart czy inni wielcy kompozytorzy. I teraz nasuwa mi się to pytanie - o czym wtedy myślałam, kiedy próbowałam uleczyć siebie z bycia kobietą? Nie potrzebuję lekarstwa na płodność. Czuję się z nią dobrze i z tym, że jestem kobietą.
Zostańcie z Bogiem
Susan
Tłumaczenie z j. ang. na j. pol: Marcin Rak
Źródło: http://onemoresoul.com/sterilization_reversal/I-am-Woman/
Komentarze (0)
Powiązane artykuły
Odwrócenie serca
Kiedy podjęliśmy decyzję o stosowaniu antykoncepcji, to tym samym wyrzuciliśmy Jezusa z naszego małżeństwa. Efektem tej decyzji był brak intymności i bliskości między mną a moją żoną, a także...
Mój mąż poddał się wazektomii
Stwarzałam pozory, że żyje mi się dobrze. Miałam piątkę cudownych dzieci, duży dom, wystawne wakacje i dużo pieniędzy. Jednak wizyty u kosmetyczki, zakupy i gra w tenisa nie sprawiały mi żadnej...
Tragiczne skutki ubezpłodnienia
Jakiś czas po porodzie razem z mężem postanowiliśmy, że nie chcemy mieć więcej dzieci. W tym czasie zbliżaliśmy się do trzydziestki. Uznaliśmy, że dwoje dzieci zupełnie nam wystarczy. Poddałam się...
Bóg uzdrowił moje małżeństwo
Modliłam się o uzdrowienie małżeństwa i tak się stało. To był jeden z najcudowniejszych momentów w moim życiu. W przeszłości razem z mężem wyrzekliśmy się Boga. Jednak nawrócenie, powrót do...