żywa Wiara

Świadectwa wiaryZOBACZ WSZYSTKIE

Antykoncepcja spustoszyła moją seksualność

autor: Anonimowa kobieta

użytkownik: MRak z dnia: 2018-11-13

Pewnego dnia wróciłam do domu z college, po zakończeniu pierwszego semestru i poprosiłam moją matkę, aby zabrała mnie do lekarza ginekologa. Powiedziałam jej, że w ciągu ostatniego roku miałam nieregularne okresy. Bez namysłu umówiłam się na wizytę do lekarza specjalisty. Na wyznaczony dzień poszłam razem z moją matką, która była wierzącą i praktykującą katoliczką i sprzeciwiała się stosowaniu antykoncepcji. Wtedy miałam 19 lat, byłam dziewicą i studiowałam w collegu.

Wizyta u lekarza okazała się najbardziej przerażającym i upokarzającym doświadczeniem w moim życiu. Lekarz ginekolog badał mnie i zadawał mi pytania związane z moim zdrowiem: "Czy jest pani seksualnie aktywna?" - spytał mnie lekarz. „Nie” – odpowiedziałam. Następnie lekarz wyjaśnił mi, że za chwilę poczuję w sobie coś zimnego. Zanim zareagowałam, byłam w połowie mojego pierwszego w życiu (jak się potem okazało niepotrzebnego) pobierania wymazu z pochwy do badań cytologicznych. To było okropne. Do dzisiaj pamiętam, jak potem byłam osłabiona z bólu przez trzydzieści minut. Kiedy było już po wszystkim, lekarz ginekolog powiedział mi, abym się ubrała i spotkała się z nim w gabinecie. Tam lekarz zaczął swoją „reklamę” pigułki antykoncepcyjnej. Powiedział mi, że ona uleczy moje nienormalne krwawienie, na które cierpiałam, a także pomoże mi uregulować moje cykle. Ginekolog dodał, że pigułki hormonalne pomogą mi na trądzik i oczyszczą moją skórę kiedy będę je zażywała. I wreszcie zakończył swoją piękną mowę tym zdaniem: "A kiedy spotkasz tą wyjątkową osobę to pigułka hormonalna jest bardzo efektywną formą antykoncepcji".

Kiedy to usłyszałam aż mi się w głowie zakręciło. Spytałam tego lekarza: „Jak długo będę musiała zażywać pigułkę hormonalną?” Powiedział mi, że sześć miesięcy wystarczy, aby uregulować moje cykle. Pomyślałam sobie, że dam radę przez te pół roku, a po tym czasie moje cykle uregulują się, przestanę zażywać antykoncepcję i wszystko wróci do normy. Teraz wiem, że wtedy byłam głupia wierząc w to, co lekarz mi powiedział.

Wyszłam z gabinetu do poczekalni, gdzie czekała na mnie moja matka, która zaczęła się martwić. Potem kobiecie w recepcji dałam kartkę papieru, którą dostałam od lekarza. Myślałam, że to było uzupełnienie dokumentacji medycznej z wyznaczeniem na kolejną wizytę kontrolną. Jednak kobieta w recepcji oddała mi ją mówiąc: "To jest pani recepta na pigułki antykoncepcyjne. Nie potrzebuję tego".

Sześć miesięcy później przestałam zażywać pigułki hormonalne. W tym czasie byłam studentką drugiego roku i czekałam, aż poznam chłopaka, z którym będę mogła chodzić na randki. Jednocześnie kiedy odłożyłam antykoncepcję hormonalną, nastąpił nawrót tego dziwnego krwawienia i trądzik. Nie zwlekając powiedziałam mojej mamie, co się ze mną dzieje. Natychmiast udałyśmy się do innego lekarza ginekologa. Ten lekarz był bardzo wykształconym człowiekiem. Po krótkim badaniu, podczas którego nie pobierano mi wymazu z pochwy, lekarz w gabinecie przedstawił mi zdjęcia moich jajników, na których było wiele małych torbieli. Nie miałam pojęcia o czym on do mnie mówił. Tak naprawdę nie interesowało mnie to. Usiadłam grzecznie i udawałam, że go słucham czekając na receptę na pigułki antykoncepcyjne. Tak się stało. Tym razem miałam je zażywać przez rok.

Pod koniec drugiego roku zakochałam się w studencie, który uczył się na mojej uczelni. Kiedy wróciłam do domu powiedziałam moim koleżankom, że on jest tym, za kogo w przyszłości chciałabym wyjść za mąż. Ku mojemu zaskoczeniu on również zakochał się we mnie. Przez pewien czas chodziliśmy ze sobą na randki. Potem mój chłopak, który był o rok starszy ode mnie wyjechał za granicę na studia. Rok później wrócił i ponownie byliśmy razem.

Po dwóch miesiącach "poważnego związku" z moim chłopakiem byłam przekonana, że wyjdę za mąż za niego. Z nim miałam mój „pierwszy raz”. Tak naprawdę to nie było ani planowane, ani nie rozmawialiśmy przedtem na ten temat, ani nawet nie podjęliśmy wspólnie tej decyzji. Chociaż współżycie seksualne występuje wśród niektórych par studentów, którzy nazywają ten stan rzeczy "naturą życia na uniwersytecie" to mnie to nie dotyczyło. Byłam bardzo dumna z tego, że nie oddałam nikomu mojego dziewictwa. Doskonale wiedziałam i akceptowałam nauczanie Kościoła Katolickiego w dziedzinie seksualności. Z tego powodu wiedziałam, że to co zrobiłam było złe. Jednak wtedy myślałam sobie tak: "Wprawdzie współżycie seksualne jest zarezerwowane dla małżeństwa, ale można współżyć z tym mężczyzną, z którym potem założy się rodzinę". Wtedy nie rozumiałam pełnej piękności aktu małżeńskiego. Z tego powodu dostałam lekcję, którą zapamiętam do końca życia.

Pamiętam doskonale tę noc. W tym miejscu powinnam powiedzieć, że wspomnienia z mojego „pierwszego razu” nadal mnie prześladują. Wtedy obydwoje stopniowo zmierzaliśmy do współżycia. Nagle mój chłopak skoczył i pobiegł do biurka. Spytałam go, co robi. On mi odpowiedział, że: „Szukam prezerwatywy... tak na wszelki wypadek”. Zrozumiałam, że "na wszelki wypadek" oznaczało: "na wypadek nieplanowanej ciąży". Też byłam głupia co do skuteczności pigułki antykoncepcyjnej, ale uważałam, że nie zajdę w ciążę. Powiedziałam mu: "Nie trzeba. Stosuję pigułki antykoncepcyjne". Słysząc to mój chłopak odpowiedział mi: "A... jesteś pewna?" Widać było, że mowę mu odjęło. Tak mu odpowiedziałam: "Tak jestem pewna. Stosuję pigułki antykoncepcyjne, aby uregulować moje cykle. Jednak antykoncepcja hormonalna 'działa'". Teraz uświadamiam sobie, że wtedy pytał mnie, czy chcę z nim współżyć. Wtedy podjęłam największą decyzję w moim życiu, przy tym dodam, że ona nie była ani przemyślana, ani nie wzięłam pod uwagę wszystkich negatywnych konsekwencji związanych z przedmałżeńskim seksem. Podjęłam ją na zasadzie jednoznacznych odpowiedzi na postawione mi pytanie: "Czy jesteś pewna?".

Od tamtej pory co jakiś czas uprawialiśmy seks. Za każdym razem miałam w sobie poczucie winy, które starałam się zignorować. Podczas wakacji skończyła mi się recepta na pigułki antykoncepcyjne. W tym czasie bardzo ich potrzebowałam. Dostałam napadu histerii kiedy moja mama zasugerowała, abym odłożyła pigułki hormonalne na jakiś czas po to, aby zobaczyć, czy ustabilizowały się moje cykle. W tamtym czasie potrzebowałam tych pigułek nie tylko do uregulowania cyklu, ale też do antykoncepcji. Jednocześnie ja i moja mama byłyśmy niezadowolone z faktu, że żaden lekarz nie mógł postawić trafnej diagnozy co do mojego stanu zdrowia. Zastanawiałam się: dlaczego nadal miałam takie krwawienia? Dlaczego moje cykle były takie nieregularne? Więc postanowiłyśmy, że pójdziemy do trzeciego lekarza ginekologa. Tym razem lekarka jednocześnie była położną. Moja starsza siostra poleciła mi ją. Byłam przekonana, że nawet jeśli lekarka nie odpowie nam na to pytanie to ostatecznie dostanę od niej receptę na pigułki antykoncepcyjne.

Lekarka zabrała mnie do swojego gabinetu na rozmowę. Byłam tam z nią bez mamy. Lekarka zapytała mnie, czy współżyję z kimś seksualnie. Odpowiedziałam, że tak. Wyjaśniła mi, że chciała wykonać kilka badań włączając w to badania krwi i ultrasonografem po to, aby postawić właściwą diagnozę tych dziwnych cyklów. Umówiono mnie na badania ultrasonografem na następny dzień. Wychodząc pamiętam jak lekarka, zajmująca się badaniem ultrasonografem, siedząc za biurkiem spytała mnie, czy jestem dziewicą. Byłam wtedy razem z moją matką i odpowiedziałam jej, że tak. Jednak lekarka sprawiała wrażenie trochę zakłopotanej: „Proszę poczekać... Teraz nie możemy wykonać takiego badania ultrasonografem.... Proszę poczekać aż zapytam lekarza”. Wtedy miałam wrażenie, że byłam czerwona jak burak ze wstydu. Lekarka wyszła i mając ze mną niewielki kontakt wzrokowy powiedziała mi: „Wszystko w porządku. Proszę przyjść jutro na umówioną wizytę”.

Po przeprowadzeniu badania ultrasonografem i pobraniu krwi lekarka zaprowadziła mnie do swojego gabinetu i postawiła diagnozę: Zespół Wielotorbielowatych Jajników. Nareszcie miałam odpowiedź odnośnie moich dziwnych cyklów. Lekarka bardzo szczegółowo wyjaśniła mi co to takiego, a potem wypisała receptę z lekarstwem na tę chorobę – pigułki antykoncepcyjne. Tym razem miałam je zażywać do czasu kiedy zdecyduję, że jestem gotowa na posiadanie dzieci. Tutaj dodam, że w tym czasie miałam 20 lat. Spytałam ją: „Czy stosowanie pigułki hormonalnej przez tak długi czas będzie miało skutki uboczne na zajście w ciąże wtedy, kiedy będę chciała?” Bardzo obawiałam się o moją płodność. Lekarka odpowiedziała: „Nie, nic z tych rzeczy. Wręcz przeciwnie, stosując pigułkę hormonalną twoje ciało będzie tak reagowało, jakbyś była w ciąży co miesiąc. Kiedy będziesz chciała zajść w ciążę to po prostu odłóż stosowanie pigułki antykoncepcyjnej”.

Uwierzyłam tej kobiecie i uznałam to zło za najlepszą rzecz, jaką można dostać na tym świecie.

Wróciłam na uczelnię. Nadal współżyłam z moim chłopakiem. Pewnego dnia powiedziałam mu, że na jeden semestr wyjeżdżam za granicę i tam będę studiować. Jednocześnie rozmawiałam z nim o planach na przyszłość. Wtedy mój chłopak powiedział mi, że potrzebuje „przerwy” w naszym związku. To zdanie wyprowadziło mnie z równowagi. „Co on sobie myśli mówiąc: 'potrzebuje przerwy'? Przecież pobierzemy się i na co mu potrzebna jest 'przerwa'? Czy on sobie nie zdaje sprawy z tego, co mu ofiarowałam?” - tak sobie pomyślałam. Nie zgodziłam się na żadną „przerwę”. Nasz związek zakończył się rozstaniem. Byłam bardzo załamana ,znalazłam się na samym dnie. Czułam się tak, jakbym straciła męża. Mówię tak, ponieważ fizycznie oddałam się mojemu byłemu chłopakowi w taki sposób, jaki zawsze chciałam oddać się tylko mojemu mężowi. Myślałam sobie, że przynajmniej byliśmy „małżeństwem” pod względem fizycznym a nie formalnym. Po rozstaniu zastanawiałam się kim teraz jesteśmy i kim w przyszłości będziemy? W jednej krótkiej chwili wszystko obróciło się do góry nogami. Wtedy jeszcze nie miałam zielonego pojęcia, że to był dopiero początek mojej boleści.

Udałam się na jeden semestr do Włoch, a konkretnie do Wenecji. Lecąc samolotem do tego kraju siedziałam obok bardzo przystojnego mężczyzny, który obecnie jest moim mężem. Natychmiast wpadliśmy sobie w oko, wymieniliśmy się numerami telefonów i często dzwoniliśmy do siebie będąc we Włoszech. Pewnego dnia mój nowy chłopak, a obecnie mąż, zaprosił mnie na przyjęcie urodzinowe jego kolegi, z którym mieszkał w jednym mieszkaniu. Od tamtej pory zaczęliśmy ze sobą chodzić na randki.

Chodząc z moim nowym chłopakiem myślałam sobie, że to będzie tylko „włoska chwilowa fascynacja”, która pomoże mi wyrzucić z pamięci mojego byłego chłopaka. W tym czasie miałam niezdrowe przywiązanie do mojego ex, którego nie mogłam się pozbyć. Teraz patrząc na to wszystko rozumiem dlaczego tak się działo – ponieważ współżycie seksualne, jako piękny wyraz miłości i początku nowego życia ludzkiego, jest z woli Boga przeznaczone na to, aby było przeżywane tylko z jedną osobą, a konkretnie z jednym współmałżonkiem, z którym zawiera się związek małżeński na całe życie.

Wkrótce pod wpływem impulsu przespałam się z moim nowym chłopakiem. Chociaż po współżyciu poczułam się fizycznie oderwana od mojego byłego chłopaka to nadal bardzo go kochałam. Natomiast mój nowy chłopak nie mógł mi pomóc w poprawieniu tego stanu rzeczy. Przedmałżeńskiego współżycia seksualnego nie da się wyleczyć.

Zauważyłam, że mój nowy chłopak szybko zakochał się we mnie, ale nie mogłam odwzajemnić jego miłości. Nie wiedziałam co takiego złego się ze mną działo. Myślałam sobie tak: „Czy nie mówiłam sobie w przeszłości, że będę spała tylko z jednym mężczyzną?”. Wtedy spałam z kimś, kogo nawet nie kochałam. Wpadłam w błędne koło tak, że nie miałam nawet czasu, aby na spokojnie usiąść i przemyśleć o tym wszystkim.

Kiedy wróciliśmy z powrotem do USA przez kilka lat chodziliśmy ze sobą i spaliśmy razem mimo, że dzieliło nas wiele kilometrów. Mój nowy chłopak stał się osobą, którą pokochałam. W tym czasie skończyła mi się recepta na pigułki antykoncepcyjne. Udałam się do innego lekarza ginekologa, aby dostać nową. Nie obawiałam się, że nie dostanę recepty na pigułki hormonalne. Tym razem na wstępie poprosiłam lekarza o receptę na pigułki antykoncepcyjne i ją dostałam. Nie było żadnych badań. Potem poszłam do apteki. Tym razem musiałam zapłacić całkowity koszt zakupu pigułek hormonalnych, ponieważ moje ubezpieczenie nie pokrywało środków antykoncepcyjnych. Byłam wściekła: „Co to znaczy? Przecież zawsze ubezpieczenie pokrywało mi zakup środków antykoncepcyjnych?!”. Farmaceutka nie wiedziała co mi odpowiedzieć. W pewnym momencie spytała mnie: „Czy pani pracuje dla katolickiej organizacji?”. „Tak” - odpowiedziałam jej. W tym miejscu dodam, że wtedy dostałam pracę jako przedszkolanka w katolickim przedszkolu. „To wszystko wyjaśnia. Ta placówka nie pokrywa zakupu antykoncepcji”. Wściekłość we mnie narastała: „Ale to jest dla celów medycznych a nie dla antykoncepcji!” - wykrzyczałam na tą biedną dziewczynę, która nie mogła mi pomóc.

Nie dostałam pigułek antykoncepcyjnych ponieważ nie chciałam zapłacić za nie bez ubezpieczenia. W ciągu 3 lat dostawałam nowe recepty na pigułki hormonalne, ale nie mogłam kupić w aptece pigułek antykoncepcyjnych ponieważ były za drogie, a moje ubezpieczenie nie pokrywało kosztów ich zakupu. W tym czasie razem z chłopakiem używaliśmy prezerwatyw podczas współżycia. Nienawidziłam ich stosowania i czuję do nich wstręt. Za każdym razem kiedy mój chłopak stosował prezerwatywy to czułam się tak, jakby w moim ciele znalazła się obca rzecz, która ani do niego nie należała, ani nie powinna była się w nim znaleźć. Czułam się z tym niedobrze. Jednocześnie poznałam cel współżycia seksualnego. Jednak stosowanie antykoncepcji hormonalnej zakryło mi to krystalicznie jasne zrozumienie do tego stopnia, że nie mogłam tego pojąć.

Miesiąc później odbyły się nasze zaręczyny. Postanowiliśmy powstrzymać się od współżycia seksualnego aż do zawarcia ślubu. Jednak po ślubie kiedy znowu powróciliśmy do współżycia to nie było nic nowego, ani ekscytującego. Pamiętam, że przez pierwsze 6 miesięcy naszego małżeństwa razem z moim mężem mieliśmy ogromne poczucie winy za każdym razem, kiedy współżyliśmy. To było uczucie, którego nie mogliśmy się pozbyć. Zastanawiałam się dlaczego po ślubie miałam takie wielkie poczucie winy? Nasze małżeństwo było prawowite w oczach Boga. Mimo to zaczęło chylić się ku upadkowi tak, że musieliśmy o nie walczyć. Szczególnie ten stan rzeczy dotyczył naszego współżycia. Czułam, że jednoczący element pożycia małżeńskiego wcale nas nie łączył tylko stał się przeszkodą naszego związku. Potem przyszła niepłodność – największe piętno naszego współżycia. Wydaje mi się, że wiele osób tak uważa: niepłodność nie ma negatywnego wpływu na współżycie seksualne. W naszym wypadku niepłodność okazała się kolejnym wstrząsem dla już uszkodzonych fundamentów naszego związku małżeńskiego. Przez pięć lat walczyliśmy z mężem, aby uratować nasze małżeństwo. W tym wszystkim zawsze myślałam sobie: „Teraz byłoby o niebo łatwiej, gdybym w przeszłości podjęła inne decyzje”.

Stosowanie pigułki hormonalnej przez 6 lat spustoszyło moją płodność. Jednocześnie syndromy i choroby na które cierpiałam: Zespół Wielotorbielowatych Jajników i Endometrioza pogorszyły się w tym czasie. Natomiast pigułka antykoncepcyjna zamaskowała je tak, że miałam iluzję dobrego zdrowia. Najgorszą rzeczą, jaką wyrządziła mi pigułka hormonalna było spustoszenie mojej seksualności. Kiedy dostałam pierwszą receptę na antykoncepcję hormonalną wiedziałam, że byłam bezpieczna „na wszelki wypadek”. Tym samym moje plany i cel, jakim było posiadanie długiego i szczęśliwego związku małżeńskiego zmieniły się na krótką fizyczną i emocjonalną satysfakcję, po której pozostał ból i poczucie winy.

Nie potrafię zmienić mojej przeszłości. Mam nadzieję, że Bóg będzie nadal leczył moją duszę i małżeństwo. Dziękuję mu za to każdego dnia i widzę jego działanie na każdym kroku.

Anonimowa kobieta

Tłumaczenie z j.ang. na j.pol: Marcin Rak

Źródło:http://www.conversationwithwomen.org/2014/03/28/pill-medical-reasons-slippery-slope/

zobacz powiązane artykuły

Komentarze (0)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

Powiązane artykuły

Antykoncepcja prawie zniszczyła moje małżeństwo

Antykoncepcja prawie zniszczyła moje małżeństwo

autor: Melissa

Po krótkim czasie zauważyłam skutki uboczne stosowania tej pigułki antykoncepcyjnej, o których nikt mi nie powiedział. Miałam dziwne wahania nastroju. Czułam się tak, jakbym była na karuzeli....

dodano: 2021-02-23 MRak
Komentarzy (0)
Chciałam być postępowa

Chciałam być postępowa

autor: Juliana Davis

Antykoncepcja krzywdzi kobiety. Jednak nasz Bóg jest Ojcem miłosierdzia, który wybacza i uwalnia nas z mocy grzechu tak, abyśmy otwarli się na jego łaskę. Matka Boska była wolna od grzechu...

dodano: 2018-07-17 MRak
Komentarzy (1)
Nigdy więcej antykoncepcji

Nigdy więcej antykoncepcji

autor: Catherine

Utrata mojego nienarodzonego dziecka okazała się punktem zwrotnym. Tego było za wiele. Stanowczo powiedziałam mojemu mężowi: - Nigdy więcej antykoncepcji! Jeśli będziesz stosował prezerwatywy to...

dodano: 2019-01-22 MRak
Komentarzy (0)
Doświadczyłam Bożej Łaski

Doświadczyłam Bożej Łaski

autor: Jennifer

Bóg odmienił nasze małżeństwo. Razem z mężem zrozumieliśmy, że pożycie małżeńskie powinno skupiać się na dawaniu niż na braniu. Tego nauczyły nas naturalne metody planowania rodziny. Zrozumieliśmy,...

dodano: 2022-02-28 MRak
Komentarzy (0)