Zostałam brutalnie zgwałcona, zaszłam w ciążę, ale razem z mężem pozostawiliśmy dziecko przy życiu

W styczniu 2014 roku, będąc na wyjeździe służbowym, zatrzymałam się w małym hotelu, który znajdował się w kampusie uniwersyteckim. Śnieg obficie padał i wiał silny wiatr. Nie mogłam usłyszeć jego kroków. To stało się bardzo szybko. Zobaczyłam, że drzwi do pokoju, w którym przebywałam były otwarte, więc poszłam, aby je zamknąć. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam wysokiego mężczyznę. Poczułam się zakłopotana. Ten mężczyzna uderzył mnie pięścią w twarz. Nie pamiętam co się stało potem. Znaleziono mnie na klatce schodowej. Nie wiem, w jaki sposób tam się znalazłam, ale być może sama uciekłam z pokoju szukając pomocy. W szpitalu badania lekarskie wykazały, że podczas gwałtu nie zachorowałam na HIV, gonorrhea'e, chlamydię, kiłę, opryszczkę narządów płciowych i na dziesiątki innych chorób wenerycznych, o których nigdy nie słyszałam.
Miesiąc później trafiłam do pracy na statku, który odbywał rejsy. W tym czasie zachorowałam na czerwonkę, a zażyte antybiotyki nic nie pomagały. Zabrano mnie do szpitala polowego, kiedy nasz statek zacumował w mieście Cartagena w Kolumbii. Byłam zaniepokojona z powodu uporczywej biegunki. Lekarz wykonał badanie ultrasonograficzne. Okazało się, że jestem w ciąży, a na ekranie mogłam zobaczyć mojego syna, który był tak malutki, jak ziarnko grochu.
Kiedy trafiłam na statek opowiedziałam lekarzom moją historię w skróconej wersji. Objęto mnie kwarantanną. Zastanawiałam się, co się ze mną stanie. Przez cały tydzień wysłuchiwałam rad wielu lekarzy i pielęgniarek, którzy doradzali mi, abym „zajęła się tym”, i jak „łatwy” będzie „zabieg”. Ci ludzie namawiali mnie do aborcji mojego nienarodzonego dziecka.
Kiedy mój mąż dowiedział się, że w wyniku gwałtu zaszłam w ciążę, to myśl o zabiciu tego nienarodzonego dziecka nawet nie przyszła mu do głowy. Mnie również nie. Mój mąż spokojnie powiedział mi: „W porządku... W porządku... OK”. A ja zapytałam go: „Co masz na myśli mówiąc mi w porządku?”. Mój mąż tak odpowiedział: „Mam na myśli, że przejdziemy przez to. Wszystko będzie dobrze. Kocham dzieci. Będziemy mieli kolejne dziecko. Skarbie, to jest dar Boży. To jest coś wspaniałego nie coś okropnego. Wszystko będzie dobrze”. Gdy to usłyszałam poczułam się szczęśliwa z powodu nowego życia, które rozwijało się pod moim sercem. Miłość do mojego nienarodzonego dziecka stała się silniejsza niż strach i wszelki niepokój. Mój mąż miał rację. Możemy przez to przejść.
Podczas ostatniego dnia mojego pobytu na statku tak oświadczyłam tym lekarzom i pielęgniarkom, którzy doradzali mi zabicie mojego nienarodzonego dziecka: „Jeśli kiedykolwiek pomyślicie o mnie lub będziecie się zastanawiać nad tym, co mi się stało to mówię wam, że w październiku 2014 roku urodzę piękne dziecko”. Wszyscy byli w szoku, a jedna lekarka, która najbardziej namawiała mnie do aborcji rozpłakała się. Wtedy zrozumiałam, że Bóg posłużył się mną, aby poruszyć jej sumienie.
Będąc w ciąży leżałam w szpitalu przez kilka miesięcy. Byłam w stanie przedrzucawkowym, miałam wysokie ciśnienie i niekontrolowane ataki. W 26 tygodniu ciąży przestraszyłam się, kiedy lekarze powiedzieli mi, że mogę tej nocy urodzić wcześniaka. Byłam tym przerażona, bo bardzo chciałam urodzić mojego syna. Musiałam cały czas leżeć w łóżku, a byłam sama w domu. Każdy mijający tydzień sprawiał, że byłam szczęśliwa: wiedziałam, wkrótce moje dziecko będzie bezpieczne w moich rękach. Pod względem emocjonalnym czułam się dobrze.
Cały czas byłam pod opieką lekarzy, którzy byli wierzącymi i praktykującymi chrześcijanami. Tu muszę powiedzieć, że kiedy zostałam zgwałcona to mój świat się rozpadł. Jednak kiedy urodziłam mojego syna, wszystko się zmieniło. Przestałam być taką zgorzkniałą kobietą, która mówiła: „Dobrze Panie Boże, rozumiem to”. Moje dziecko poczęło się w wyniku gwałtu, ale ono jest darem od Boga. Mój syn wypełnił lukę w naszej rodzinie, o której istnieniu nic nie wiedzieliśmy. Pragnę bardzo podziękować za wsparcie od innych kobiet, które również zaszły w ciążę w wyniku gwałtu i urodziły swoje dzieci. Nie jesteśmy żadnymi ofiarami, a mój syn mnie uleczył.
Presja, jaką wywierali na mnie lekarze, abym zabiła moje nienarodzone dziecko, otworzyła mi oczy na wiele spraw. Tyle razy mówiono mi, że to będzie „prosty zabieg”, że będzie mi łatwiej żyć po aborcji. Za każdym razem, kiedy słyszę te słowa, serce mi się kraje. Nawet niektóre koleżanki mówiły mi, że robię błąd pozostawiając moje dziecko przy życiu i że potem nie będę mogła się pozbierać pod względem emocjonalnym. Jednak za każdym razem, kiedy my, matki dzieci poczętych w wyniku gwałtu dzielimy się naszymi świadectwami to jesteśmy silniejsze i umacniamy inne kobiety. Kto wie, ile dzieci pozostało przy życiu dzięki takim świadectwom?
Obecnie mieszkam w stanie Karolina Północna. Lekarz ginekolog, który nadzorował przebieg ciąży dwójki moich dzieci jest senatorem z ramienia Republikanów. Za każdym razem, kiedy pytają go dziennikarze o przeprowadzenie aborcji na kobietach, które padły ofiarą gwałtu, on przedstawia im moje świadectwo. Mój syn jest głosem tych dzieci, które poczęły się w wyniku gwałtu.
Jennifer Christie
Tłumaczenie z j.ang. na j.pol: Marcin Rak
Komentarze (4)
~Majka
06.07.2018, godz.15:25
Piękne świadectwo. Zawierzyć swoje życie Bogu, również swoje trudności. On zło zamieni w dobro, smutek zamieni w radość. Zaufać Bogu i razem iść przez życie.
~BRAWO
24.06.2018, godz.18:09
BRAWO
~m
24.06.2018, godz.18:09
Dziękuję Maryi i Św.Ricie,które pomogły mi zaliczyć matematykę w 6 dni (8 jedynek i 5 obowiązkowo sprawdzanów musiałem zaliczyć.Wczesniej się starałem,ale matmy nie potrafię zrozumieć-jest mi ciężko(pewnie wielu mnie rozumie),ale z Bożą pomocą dałem sobie radę(Bóg zesłał cudowną korepetytorkę,błogosławił matematyczce)-jeszcze raz dziękuję.
~ff
24.06.2018, godz.18:02
Piękne
Powiązane artykuły
Bóg nie popełnia błędów, a my musimy zawsze wybierać życie
Wszystko zaczęło się w marcu 2003 roku podczas rutynowego badania ultrasonografem naszego pierwszego dziecka. Lekarz po wykonaniu badań powiedział, że u naszego dziecka rozwijała się wada serca....
Chcieliśmy zabić naszą córkę
Za każdym razem, kiedy wspólnie z żoną patrzymy na naszą małą córeczkę, to ogarnia nas ogromne poczucie winy. Teraz żadne z nas nie może sobie wyobrazić życia bez niej.
Dziecko pozostało przy życiu
Trzy lata temu zaszłam w nieplanowaną ciążę. Byłam zdesperowana i chciałam zabić moje nienarodzone dziecko. Dzięki Bogu tak się nie stało.
Gdybym w przeszłości poddała się aborcji to obecnie nie miałabym żadnego dziecka
5 lat temu zaszłam w nieplanowaną ciążę. Byłam singielką i myślałam o robieniu kariery zawodowej. Nie chciałam mieć dzieci. Kiedy byłam w gabinecie ginekologicznym na badaniach lekarz spytał mnie,...
Mamo jestem w ciąży
„Mamo jestem w ciąży” - nie spodziewałam się, że od mojej nastoletniej córki Karen usłyszę to zdanie. Była spokojną, śliczną i zdolną uczennicą w szkole średniej. Jak to się mogło stać?...
Nie uległam presji i pozostawiłam moją córeczkę przy życiu
Powiedziałam o wszystkim mojej siostrze i spytałam ją, co powinnam zrobić. Tak mi odpowiedziała: „Jeśli zamierzasz usunąć ciążę, to zrób to natychmiast”. Kilka dni później matka Roberta...
To jest moje dziecko a nie gwałciciela
Powiedziałam mojej mamie o gwałcie. Matka zaproponowała mi, że weźmie to dziecko na siebie. Nie zgodziłam się na to, mówiąc, że to jest moje dziecko. Lekarz zapytał mnie, czy nie myślę o poddaniu...
Moja mama wybrała życie
Czasami mojej mamie było ciężko, ale teraz mam z nią bardzo dobre relację. Mogę śmiało powiedzieć, że zawdzięczam matce moje życie. Fakt, że nie chciała mnie zabić przez aborcję sprawia, że coraz...