Adwent

Mój Adwent. Roraty.
Jeszcze ciemno i wschód słońca.
Czas oczekiwania. Czy wiem na co tak naprawdę czekam?
Już słyszę odpowiedź, że na narodzenie Jezusa. Ale przecież On urodził się
jakieś dwa tysiące lat temu. Nie rodzi się przecież co roku.
On ma się narodzić w moim sercu.
I choć od dawna o tym wiem, to sama wiedza nie wystarczy.
Ja czekam więc na spotkanie z moim Bogiem.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy,
kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg
nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by
świat został przez Niego zbawiony.
(J 3,16-17)
Ale bohaterką Adwentu jest Maryja. To o niej myślę, jako o kobiecie,
która miała ogromną wiarę i zaufanie do Boga,
przyjmując to co jej zaproponował za pośrednictwem Anioła Gabryjela.
W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret,
do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
Wszedłszy do Niej, [anioł] rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą».
Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie.
Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga.
Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus.
Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida.
Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».
Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»
Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego
okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi,
będzie nazwane Synem Bożym.
A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna
i jest już w szóstym miesiącu ta,
którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».
Na to rzekła Maryja:
«Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego».
Wtedy odszedł od Niej anioł. Łk, 1, 26-38
Kiedy czytam ten fragment myślę sobie co ja bym zrobiła,
co bym odpowiedziała, gdyby stanął przede mną Anioł i o coś mnie poprosił,
nawet o coś całkiem błahego...
czy miałabym w sobie tyle wiary, tyle zaufania, żeby pójść za tym w ciemno?
Dlatego w czasie Adwentu chce się dobrze przygotować na spotkanie Tego, który
zmienia moje życie, zmienia moje postrzeganie świata, daje mi wolność.
W kościele usłyszałam, że moja modlitwa, mój post, moja jałmużna
przyspieszają, albo nie... spotkanie z Jezusem. Tak dużo zależy ode mnie.
Wcale nie jest łatwo.
Adwent ma być czasem radosnego oczekiwania. Czy to oznacza, że można się bawić, imprezować?
"Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych,
żeby ten dzień nie przyszedł na was znienacka; jak potrzask" (Łk 21, 34).
Czy my tak samo rozumiemy radość jak postrzega ją Bóg?
Dusza nasza wyczekuje Pana,
On jest naszą pomocą i tarczą.
W Nim przeto raduje się nasze serce,
ufamy Jego świętemu imieniu.
(Ps 33,20-21)
Ogromnie się weselę w Panu,
dusza moja raduje się w Bogu moim,
bo mnie przyodział w szaty zbawienia,
okrył mnie płaszczem sprawiedliwości,
jak oblubieńca, który wkłada zawój,
jak oblubienicę strojną w swe klejnoty.
Zaiste, jak ziemia wydaje swe plony,
jak ogród rozplenia swe zasiewy,
tak Pan Bóg sprawi, że się rozpleni sprawiedliwość
i chwalba wobec wszystkich narodów.
(Iz 61,10-11)
Adwent to moja droga do Boga. Ten czas oczekiwania, który powinien zakończyć się jakimiś podjętymi przeze mnie działaniami.
Muszę pamiętać też o tym, że droga, którą idę w życiu, nie może być celem samym w sobie, musi mnie ona zaprowadzić do określonego miejsca i Osoby.
owocnej wędrówki przez Adwent wszystkim życzę
AgnL.
zdjęcia AgnL.