żywa Wiara

ArtykułyZOBACZ WSZYSTKIE

Nie chcą być „homo”

autor: Bogna Białecka

użytkownik: Admin z dnia: 2013-10-19

Czy istnieją homoseksualiści, którzy postrzegają swe homoseksualne skłonności jako wynaturzenie, uważając, że ludzkość w założeniu miała być heteroseksualna?

– Owszem, istnieją i jest ich niemało. Niestety jednak panuje wokół nich zmowa milczenia, a najbardziej wpływowe na świecie organizacje, mianowicie: Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (American Psychological Association) i Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (American Psychiatric Association) odwracają się do nich plecami. 

Dlaczego?

– Bo dziś w kwestiach związanych z homoseksualizmem w imieniu owych stowarzyszeń przemawiają wyłącznie aktywiści gejowscy. W ten sposób wypromowano mit, jakoby ludzie mieli rodzić się homoseksualistami. Z tego zaś wyrósł kolejny mit, iż mając skłonności homoseksualne, można być jedynie gejem, bo w przeciwnym razie człowiek dopuszcza się zdrady swej „prawdziwej natury”.

Co więcej, Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne oraz Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne odrzuciły stare jak świat przekonanie, że dzieci w równej mierze potrzebują matki i ojca, a ponadto rozprzestrzeniły jeszcze trzeci mit, jakoby homoseksualizm od heteroseksualizmu odróżniała wyłącznie płeć partnera. Wszystkie te koncepcje to nic innego jak mity.

Nasze stowarzyszenie, czyli Narodowe Stowarzyszenie ds. Badań i Terapii Homoseksualizmu (National Association for Research and Therapy of Homosexuality) naukowo to udowadnia, we wszystkich swych pracach dokładając wszelkich starań o zachowanie naukowej dokładności, z szacunkiem traktując przy tym poglądy osób niezgadzających się z nami.

Twierdzi Pan zatem, że homoseksualizmowi można zapobiegać bądź też korygować skłonność ku niemu?

– Tak, wyznaję pogląd, iż homoseksualizmowi można zapobiegać, gdyż jest on zaburzeniem rozwojowym. Dostrzegam mocne dowody na potwierdzenie klasycznego stanowiska psychodynamicznego, zgodnie z którym zachowania homoseksualne zakorzenione są w braku identyfikacji płciowej i wykazują skłonność do możliwości naprawienia owego deficytu. Doświadczenia kliniczne pokazują, że kiedy ukryte potrzeby emocjonalne oraz deficyty identyfikacyjne zostaną zdiagnozowane, homoseksualne fantazje i zachowania zaczynają zanikać i u wielu ludzi następuje wówczas przebudzenie reakcji heteroseksualnych.

Skąd więc, Państwa zdaniem, biorą się skłonności homoseksualne?

– Uważamy, iż homoseksualizm jest skutkiem dziecięcej traumy. Zachowania homoseksualne stanowią próbę naprawienia ran odniesionych we wczesnym dzieciństwie, zwłaszcza popsutych relacji z ojcem. Identyfikując, a następnie poddając leczeniu owe zranienia pacjent odczuwa coraz mniejszą potrzebę angażowania się w związki z własną płcią. Rany emocjonalne leczy się zarówno poprzez relację, w jaką pacjent wchodzi z terapeutą, jak i poprzez nauczenie pacjenta, w jaki sposób tworzyć intymne, nieseksualne relacje z innymi ludźmi. Dlatego właśnie uważamy, że najlepsze efekty przynosi terapia pacjenta-mężczyzny prowadzona przez terapeutę-mężczyznę, która uczy pacjenta tworzyć więź męskiej przyjaźni.

Niektórzy jednak sądzą, że homoseksualiści nie akceptują własnej orientacji z powodu przyswojonej „homofobii”.

To dosyć dziwne oskarżenie, zważywszy na fakt, iż homoseksualizm jest obecnie na świecie akceptowany powszechniej niż kiedykolwiek w dziejach. A mimo to „gejowski” styl życia kryje wiele nieszczęść, zwłaszcza dla mężczyzn. Wydawany przez nas „Journal of Human Sexuality” wyszczególnia liczne dowody patologii związanych z gejowskim stylem życia, nawet w środowiskach tak dalece go popierających, jak w Danii czy Holandii.

Ludzie, którzy się do nas zgłaszają, sami muszą pragnąć zmiany własnej orientacji seksualnej, w przeciwnym razie szybko terapię porzucą. Próbując pokonać własne skłonności homoseksualne, nasi pacjenci działają przeciw kulturze afirmującej takie zachowania. Badania jednak wykazują niezbicie, iż ostateczna przyczyna podejmowania przez nich decyzji o wszczęciu terapii nie ma nic wspólnego z rzekomą społeczną „homofobią”, ale wynika z ich dotychczasowego sposobu życia, nieprzynoszącego oczekiwanej satysfakcji (chodzi tu o dogłębne przekonanie, że ich zachowania nie zgadzają się z ich płciowością). Kultura popularna stoi dziś na stanowisku: gej jest okej – jeśli więc nie jesteś w stanie cieszyć się swoim homoseksualizmem, to znaczy, że coś z tobą nie w porządku. Tymczasem zgłaszający się do nas mężczyźni mają świadomość, że homoseksualizm jest pogwałceniem ich najgłębszej tożsamości.

Co by się stało, gdyby w imię politycznej poprawności zabroniono używania w stosunku do homoseksualizmu terapii reparatywnej, stawiając wyłącznie na terapie afirmatywne?

– Gdyby zabroniono stosowania terapii reparatywnej, ludzie musieliby próbować pokonywać swe skłonności do osób tej samej płci na własną rękę. Nie zapominajmy, że wiele osób uporało się z własną skłonnością homoseksualną samodzielnie, bez żadnej terapii. Wiadomo, że wielu nastolatków ma skłonności homoseksualne, ale z nich wyrasta. Jednak zabronienie prawa do realizacji osobistych celów homoseksualistom cierpiącym z powodu swych skłonności i pragnących zmiany, byłoby tragiczne.

Bo w istocie czy można komukolwiek pomóc zachowując jedynie neutralność? Psychologowie postrzegający heteroseksualność jako normę niezwykle powściągliwie zabierają dziś głos w tej materii.

– Skontaktował się kiedyś ze mną pewien chrześcijański psycholog, który chciał porozmawiać o terapii reorientacyjnej dla homoseksualistów. Mając nadzieję znaleźć politycznie poprawny, „bezpieczny” kompromis wobec stanowiska Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, dokładał wszelkich starań, by w kwestii homoseksualizmu unikać zarówno wartościowania, jak i jednoznacznej odpowiedzi. Uważał, że dobrym rozwiązaniem będzie po prostu program modyfikacji zachowań. Opierając się na dwudziestopięcioletnim doświadczeniu w pracy na tym polu, powiedziałem mu wprost, że uważam jego podejście za naiwne i absolutnie nie do zastosowania.

Zgłaszający się do nas mężczyźni nie przychodzą jedynie po to, by zmienić swe niepożądane zachowania. Pragną oni zmienić sposób odczuwania samych siebie: chcą stać się w pełni heteroseksualni, a nie tylko zachowywać się jak heteroseksualiści. Chcą czuć się swobodnie w kontaktach z mężczyznami, a wobec kobiet zachowywać męską odrębność. Krótko mówiąc, pragną oni spełnić swój utajony potencjał heteroseksualny.

Proponowany przez nas model rozwoju musi pacjentowi dogłębnie odpowiadać. W przeciwnym wypadku opuści on nasz gabinet i – całkiem zresztą słusznie – zacznie poszukiwać innych metod terapii. Dlatego wyjaśniamy mu, że nasze podejście różni się od stanowiska Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, które stawia homoseksualizm na równi z heteroseksualizmem. Ponadto, w trakcie terapii zachęcamy pacjenta do nieustannego precyzowania własnej tożsamości.

A czy w ogóle istnieje coś takiego jak „tożsamość gejowska”?

– Jako esencjalista – aby użyć języka filozofii – nie zaś społeczny konstruktywista, jestem przekonany, że identyfikacja płciowa i orientacja seksualna są zakorzenione w rzeczywistości biologicznej. To nasze ciało mówi nam, kim jesteśmy. Nie możemy „skonstruować” – zmontować lub rozmontować – innej rzeczywistości, w której tożsamość płciowa i seksualna nie byłyby ściśle powiązane z biologią.

Filozofia oparta na prawie naturalnym twierdzi, że pogląd taki wywodzi się ze wspólnego dla całego rodzaju ludzkiego naturalnego, instynktownego przekonania. To właśnie tłumaczy, dlaczego tak wielu ludzi – nawet zupełnie niereligijnych – wyczuwa, że „tożsamość gejowska” jest tworem fałszywym.

Znany psychiatra Robert Spitzer – człowiek odpowiedzialny za usunięcie homoseksualizmu z listy dysfunkcji psychicznych, a w konsekwencji za uznanie go za normę – jest zdeklarowanym ateistą. Tenże właśnie Robert Spitzer ostatnio stwierdził, że z homoseksualizmem coś jest nie tak, po czym dodał, że gdyby jego własny syn miał problemy ze skłonnością do osób tej samej płci, doradziłby mu poddać się terapii nakierowanej na przemianę.

W istocie, ogromna większość naszych pacjentów zgłasza się do nas, odkrywszy, że pociąg do tej samej płci nijak nie daje się w ich życiu zastosować. Do pragnienia przemiany skłania ich dogłębne przekonanie, iż tak naprawdę w głębi duszy są heteroseksualistami. Dlatego poszukują terapeuty, który by dostrzegł ten ich wewnętrzny potencjał.

 Dziękuję za rozmowę.

 

Polonia Christiana: Komu zależy na rewolucji w Kościele?

 

Historia romansu proboszcza z Jasienicy z liberalnymi mediami to nie pierwszy bolesny przypadek 
w ostatnich latach. Schemat jest zwykle podobny – na autorytet w sprawach Kościoła lansuje się kapłana, który zbłądził w swych rozważaniach, odstawiając najpewniej na półkę Pismo Święte, Katechizm, dzieła świętych i Ojców Kościoła, a chwytając w ręce popularny dziennik lub pilot od telewizora – pisze na łamach dwumiesięcznika „Polonia Christiana” Krystian Kratiuk. Wrześniowo – październikowy numer pisma trafił właśnie do sprzedaży.

 

W otwierającym numer tekście „Księża z księżyca” Krystian Kratiuk przytacza sylwetki duchownych, którzy ulegli fascynacji liberalnymi mediami, dobrze poczuli się w roli bywalców anten, chętnie i głośno sprzeciwiają się nauce Kościoła i krytykują decyzje kościelnych hierarchów. Schemat „flirtu” bywa podobny. Ksiądz taki mówi zwykle dokładnie to, co chcą usłyszeć jego nowi „przyjaciele” – dziennikarze, często ci najbardziej znani. Zagubiony kapłan poświęca naukę Kościoła na ołtarzu popularności i przez czas jakiś grzeje się w pozornym blasku telewizyjnej, czy radiowej sławy. Gdy zaś przestaje być potrzebny mediom, te albo go puszczają, albo wykorzystują jedynie do szkalowania innych duchownych – pisze Kratiuk.

 

Maciej Grabysa i Michał Król, autorzy filmu „Być Koptem” opowiadają o dramatycznej sytuacji wyznawców Chrystusa żyjących w krajach arabskich. W rozmowie zatytułowanej „Tragedia Koptów, aplauz Zachodu” mówią: Prześladowanie chrześcijan to wielki temat, który ze względu na obowiązującą poprawność polityczną wydaje się być celowo pomijany w mainstreamowych mediach.Ktoś porównał milczenie wobec prześladowań chrześcijan do milczenia amerykańskich Żydów podczas II wojny światowej wobec dramatu, jaki w tym czasie dotykał ich europejskich braci.

 

Najnowszy numer „Polonia Christiana” poświęcony jest Żołnierzom Wyklętym, autorzy kolejnych tekstów przywołują ich losy i sylwetki. Leszek Żebrowski przypomina, jak w PRL niszczono pamięć Niezłomnych („Prawda przebija się powoli”), Jerzy Wolak w artykule „Ostatni żołnierze drugiej wojny światowej” przedstawia dramat żołnierzy, którzy nie chcieli podporządkować się powojennej, komunistycznej rzeczywistości, Jarosław Szarek opisuje „Historyczną schizofrenię” III RP – w wielu polskich miastach ulice noszące imię Żołnierzy Wyklętych krzyżują się z ulicami upamiętniającymi ich oprawców. Krzysztof Gędłek szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego współczesna młodzież tak mocno zafascynowała się sylwetkami Niezłomnych („Odzyskiwanie pamięci”), a Kajetan Rajski rozmawia z Andrzejem Pityńskim - synem jednego z Żołnierzy Wyklętych („O Polskę wolną i niepodległą, bez komuny i jej sługusów”).

 

W numerze także:

- Grzegorz Pabijan, koordynator inicjatywy „Nie wstydzę się Jezusa” tłumaczy, dlaczego Agnieszka Radwańska została wykluczona z grona ambasadorów akcji,

- dr Joseph Nicolosi, amerykański psychoterapeuta, opowiada o skutecznej terapii homoseksualizmu,

- Natalia Dueholm tropi szatańskie motywy na katolickich uniwersytetach,

-a Sławomir Skiba opowiada, do jakich refleksji może skłonić Polaka podróż na Białoruś.

 

Dwumiesięcznik „Polonia Christiana” ukazuje się od 2008 roku. Wydawcą pisma jest Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi z Krakowa. Aktualny nakład „PCh” to 27 tysięcy egzemplarzy. Około 30% nakładu jest dostępna w salonach prasowych Empik, Ruch, Inmedio, Garmond, Kolporter. Pozostała część nakładu jest rozprowadzana bezzwrotnie wewnętrznymi kanałami Stowarzyszenia oraz w prenumeracie.   Więcej informacji znaleźć można na stronie internetowej: http://pismo.poloniachristiana.pl/ oraz na facebookowym profilu pisma:https://www.facebook.com/PoloniaChristiana

zobacz powiązane artykuły

Komentarze (0)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

Powiązane artykuły

Radykalna zmiana jest możliwa - świadectwo nawróconej lesbijki

Radykalna zmiana jest możliwa - świadectwo nawróconej lesbijki

autor: Debora Barr

Radykalna zmiana jest możliwa! Przez 18 lat żyłam w lesbijskim „małżeństwie” i nie chciałam tego zmienić. Teraz, kiedy uwolniłam się z niewidzialnych kajdan homoseksualizmu, doświadczam...

dodano: 2013-10-08 Admin
Komentarzy (0)