żywa Wiara

ArtykułyZOBACZ WSZYSTKIE

19- go marca, Świętego Józefa, czyli kwestia ustalenie ojcostwa.

autor: Matias Maciek Tyrowicz

użytkownik: admin z dnia: 2023-03-19

Zastanawiałem się, jak napisać ten artykuł, by czytelnik wychowany w tej samej co ja kulturze, odebrał właściwie obraz ojcostwa z perspektywy kultury dalece jednak od naszej innej a którą dane mi było poznać żyjąc na iberyjskich rubieżach. I mam pewien pomysł - skupmy się na początku na pojęciu macierzyństwa i wszystkiego wyjątkowego, co z nim związane - trosce, odpowiedzialności, poświeceniu, trudzie, miłości. Pojęciu tak silnie obecnym w naszej świadomości, ale też obyczajach, sztuce i wywyższonym na monumentalnych cokołach każdego większego miasta. A teraz po prostu zamieńmy sobie to słowo na ojcostwo i przejście na percepcję łacińską powinno stać się łatwe.

Zabieg nie jest tylko erystyką autora, słowo rodzic w języku polskim pochodzi od rodzenia (matki), natomiast w hiszpańskim znaczy dokładnie tyle co padre, czyli ojciec (rodzice i ojcowie są tym samym wyrazem - padres). Ojcostwo (paterinitad) jest też podstawą dla słów takich jak patronat, majątek (patrenimiento), zarząd (patronal), czy wzór (patrón). Dopiero z takiej perspektywy, łatwiej zrozumieć, kim (nie tylko dla Hiszpanów) jest Święty Józef i dlaczego w tutejszej ikonografii nie stoi On w cieniu swej Żony. Na dzień 19 marca - Św. Józefa przypada zatem iberyjski Dzień Ojca, obchodzony nie tylko w katolickich kościołach, ale także szkołach, sieciach handlowych i magistratach. 19 marca to w części Hiszpanii święto nakazane i dzień wolny pracy.



Wzór biblijny.
Ponieważ nie jestem ani teologiem, ani człowiekiem biegłym w pismach, bardziej kompetentnym pozostawmy biblijną analizę postaci Świętego Józefa, wiązanych z tym hiperbol, kontekstów historycznych i anachronicznych oraz kaznodziejskich dopowiedzeń. Ja ograniczę się jedynie do tego co proste i zrozumiałe dla najmniej nawet lotnych, ale uczciwych odbiorców - Bóg Maryję zapytał o zgodę a dalsze poprowadzenie Rodziny przekazywał już Józefowi. Maryja była i jest najwyższą pośród wszystkich świętych, co nie przeszkodziło, by była mężowi zwyczajnie posłuszna, choć jak wiemy, nawet w czasach Heroda wiele było przykładów kobiet niezależnych i niepokornych, i gdyby Pan Bóg taki kierunek preferował, to miałby w kim wybierać. Obraz małżonka w gestii którego pozostawione są arbitralne decyzje i dyspozycje dotyczące rodziny (np. gdzie żyć, włączając marsz w ciąży po nocy), może być niepopularny w dobie partnerstwa i zatarcia płci społecznej, tak nie mniej tym właśnie wyróżnia się percepcja tradycyjna, zwana także łacińską (z hiszp. cultura latina). Percepcja, która i dziś potrafi pozytywnie zaskoczyć kogoś, kto przybył na Południe, czego doświadczam obserwując przykładnie odpowiedzialne postawy oczekiwane jako męskie (z hiszp. macho), jak i zaskakujące wypowiedzi "zwykłych ludzi". Pamiętam męską, barową rozmowę, kiedy to opisując nasze zwyczaje stwierdziłem, że my, to matkę traktujemy jako związaną bardziej z dzieckiem i jeśli nie zachodzą jakieś wyjątkowe okoliczności, to mówimy, że dziecko jest matki, bo to ona je wynosiła i urodziła. Mój rozmówca zareagował bardzo impulsywnie - Tak? A kto jej to dziecko tam zrobił? Duch Święty, czy może jednak ojciec tym razem? Innym razem rozmawialiśmy z latynoską o problemach współczesnych relacji małżeńskich, zapytała mnie wprost - W Polsce, jak u nas, są katolicy, prawda? Oczywiście - potwierdziłem - No to przecież w Biblii jasno stoi, że żona słucha męża, więc skąd jakieś wątpliwości? - dodała, i na to pytanie już jej odpowiedzieć nie umiałem.
Kulturowe obarczanie mężczyzny odpowiedzialnością za rodzinę nie ma oczywiście na celu "robieniu mu dobrze", przeciwnie - typowy obraz iberyjskiej familii to ogarniający wszystkich ojciec o dość poważnym, czy wręcz beznamiętnym wyrazie twarzy i beztroska żona oraz dzieci. W większej grupie osób od razu widać kto jest czyim ojcem - to jemu dzieci włażą na kolana, sypia buziaki i o wszystko pytają, natomiast wskazanie matki pośród obecnych kobiet nie będzie już takie oczywiste. Uogólniając, kobiety w takich (tradycyjnych, co do zasady) warunkach mogą więcej wymagać (nie na zasadzie deklarowania roszczeń, ale przyjętych odgórnie norm) i mają zdecydowanie lżej, niż w sytuacji, kiedy miałby same nie tylko planować i kontrolować, ale jeszcze forsować swą zwierzchność (ironicznie zwaną "partnerstwem"), nie mając do tego innej legitymacji poza żartem o głowie i szyi, która nią kręci.
 

Fiesta Świętego Sebastiana, Adeje (zdj. - autor)

W języku hiszpańskim Maryja, podobnie jak w Polsce jest podnoszona do najwyższego pośród świętych szacunku. Zdrowaś Maryjo, Litania Loretańska, czy “Pod twoją obronę” znane są w całym świecie katolickim. Zastanawia jednak, że pośród całej listy obecnych tam zawołań maryjnych nie znajdujemy, tak typowego w Polsce - "Matko Nasza". W języku hiszpańskim Maryja jest zwana Matką Bożą, Naszą Panią, Dziewicą, ale bardzo rzadko Naszą Matką. Może to wynikać z wyjątkowego w Polsce zakresu macierzyństwa, które to obejmuje de facto ojcostwo i traktowane jest powszechnie jako najwyższa forma uznania. Natomiast w kulturze patriarchalnej (jakkolwiek by nie dyskredytować dziś tego pojęcia, to stanowi ono trzon chrześcijaństwa) rola matki jest względnie bierna. Z łaciny słowo matka wywodzi się od ssania piersi a w hiszpańskim mama i pierś brzmi dokładnie tak samo - mama. Niewykluczone zatem, że tego co w kulturze łacińskiej przypisane jest Józefowi (prowadzenie rodziny, wychowanie Syna, zwierzchność i relacja z Bogiem), będąc wychowani w naszej kulturze, chcemy znajdować w Maryi. A Józefowi zostaje wtedy... laska. Ale nie pasterska a taka, która pomaga nadążać za Żoną.
Wizerunek Józefa, jako starca lub po prostu nieobecnego przy Maryi, był jedynym jaki znałem do późnego wieku. W ikonografii iberyjskiej i łacińskiej widzimy jednak Józefa - ojca; wyglądającego jak On. Józef z Jezusem na ręku, Józef z chłopcem i piłką, Józef, który prowadzi rodzinę - to obrazy, które stanowią kanon tradycyjnej ikonografii katolickiej a których wyraźnie brakowało w budowaniu mojej postawy religijnej a pewnie i moralnej.
 

Figura Św Józefa i Jezusa z piłką z XVIw
Gran Canaria
 

Józef Opiekun


“Święta Rodzina” Salvador Maella, wiek XVII


Obrazy Św. Józefa w kościele Los Olivos, Adeje (wielość ok.2 metrów, zdj. - autor)

Łacińska tradycja wbijania w męską rolę.
Skutecznym sposobem egzekwowania od kogoś wysokich wymagań jest ciągłe podnoszenie u niego poczucia własnej wartości, połączone z realnym (a nie deklaratywnym) przekazywaniem odpowiedzialności za innych. Ktoś, kto czuje się powołany i predysponowany jednocześnie - po prostu nie ma wyjścia. Pielęgnowanie wizerunku ojca i mężczyzny w ogóle musi zatem odbywać się zarówno w relacji osobistej ("oddałam się tobie, ty prowadzisz, więc i ty ponosisz całą odpowiedzialność za podjęte decyzje") jak i otaczającej kulturze masowej. Hiszpańskie i latynoskie filmy często opowiadają o heroicznych ojcach, podejmujących trudne wyzwania i choć kino to dalekie jest od hollywoodzkich bajek o nieskazitelnych (zwykle bezdzietnych) bohaterach zmagających się z całym złem świata, to nie sposób trafić tam na stereotyp ojca - Kiepskiego, czy kierującego się instynktami ojca - egoisty. Na hiszpańskojęzycznych bilbordach reklamowych kierowanych do rodziny (także tych największych marek), widzimy zwykle “ojca - szefa” i szczęśliwe otoczenie. Powiedzenie "ojciec jest tylko jeden" (padre no es mas que uno) jest frazą powszechnie używaną.
 

Reklama Coca-Cola, Adeje (zdj. autor)

W typowym hiszpańskim domu na ścianie wisi portret dziadka, czyli ojca pana domu, w tych bardziej partnerskich wiszą 2 portrety... ojciec gospodarza i ojciec gospodyni. Jeśli nie żyją, to poniżej stoi świeczka. Nie opisuję tu jakiegoś ortodoksyjnego "rytuału rodzinnego" a realne i typowe spostrzeżenia, które zaskakiwały mnie podobnie, jak pewnie zaskakują czytelnika.
 

Kanaryjskie mieszkanie - na pustej ścianie portrety ojców gospodarzy (zdj. autor)

Dia del Padre.
Kultura iberyjska kojarzy się niezmiennie ze świętowaniem, czyli fiestami a wszystkie te obchody w ciągu roku mają genezę religijną (plus dzień hiszpańskości i konstytucji) i długo nieznane były tam inne świeckie okazje, jak dzień pracy, wyzwolenia, górnika, mężczyzn, czy kobiet. Dzień Ojca był inicjatywą od lat 50-tych rozpropagowaną przez wiodące hiszpańskie domy towarowe Galerías Preciados i El Corte Inglés, oczywiście żadna inna data nie mogła być lepsza niż 19 marca. Tutaj warto dodać, że obecnie w Polsce, z błogosławieństwem kard. Kazimierza Nycza oraz 11 biskupów, rozwija się inicjatywa przeniesienia Dnia Ojca na tę właśnie datę, ponieważ aktualnie przypada ona... mało kto wie kiedy.
"Die del Padre" to już nie tylko dzień, ale wręcz slogan. Na miesiąc wcześniej spotykamy pierwsze okolicznościowe akcje i loterie. W kościołach zapowiadany jest z wyprzedzeniem i traktowany adekwatnie do powagi patrona. Dzieci na tę okazję przygotowują prace w szkole, magistraty organizują festyny a sklepy - zarówno te sieciowe, jak i prywatne - specjalne promocje. Jako kuriozum mogę podać przykład sąsiedniej gminy Güímar , gdzie miasto sponsorowało ciekawą akcję - kupując cokolwiek lokalnie, za każde 15€ otrzymuje się talon na... butelkę wina dla Taty na Dzień Ojca (o różnicach kulturowych w traktowaniu spożywania alkoholu winien jestem odrębny artykuł).
 

Akcja “Wina dla taty” Urzędu Gminy Güímar (z oficjalnego profilu fb)
 

“Jestem twoim ojcem” akcja miasta Adeje na Dzień Ojca (z oficjalnego profilu fb urzędu)
 
W lokalnym sklepiku kanaryjskim plakat dystrybuowany przez magistrat (zdj. autor)
 

Ikea i LIDL Hiszpania (oficjalne publikacje reklamowe)


Piosenki dla taty stanowią swoistą subkategorię gatunku latino i są niemal obowiązkową pozycją w twórczości uznanego artysty. Poniżej te bardziej znane - ojcowski standard "To dla mojego Taty" zaśpiewny przez zalewającego się łzami macho - Espinoza Paz i młodziutka, wdzięczna Angela Aguilar w autorskiej piosence "Twoja krew w moich żyłach", w towarzystwie swojego taty o powierzchowności szefa nie tylko rodziny.

Jeszcze "Inny świat".
O ile większość elementów kultury anglosaskiej przenika do nas stosunkowo łatwo a obecnie wręcz bez opóźnień, o tyle kultura łacińska pozostaje jakby za ścianą Pirenejów. Z tamtejszej perspektywy 2 podstawowe ośrodki to właśnie łaciński i ten drugi, post-protestancki, czyli anglosaski. Kultury te mają na siebie wpływ, ale ostatecznie są dopasowywane do odbiorcy.
Oglądam ostatnio tasiemcowy serial hiszpańskiej TV1 - "Anna i siedmioro", który przedstawia perypetie domu dobrze sytuowanej rodziny wielodzietnej. Ciekawe, że powstał on kilka lat po premierze naszej, podobnej z zamysłu "Rodziny zastępczej". Co ciekawsze - tu także jest para bliźniaków i rodzeństwo w rożnym wieku, w jednej z ról głównych także obsadzono medialną celebrytkę (u nas była nią Maryla Rodowicz, tutaj Ana García Obregón, znana m.in. z telewizyjnych gal sylwestrowych) a główny bohater - Fernando wygląda jak brat Piotra Fronczewskiego... Oba seriale łączy konwencja ciepłej komedii rodzinnej, w której nie ma miejsca na sensacje, czy dziwactwa a chodzi o ukazywanie znanych widzowi obyczajowych stereotypów jak i postawy bliskich, dowcipnie przerysowanych. I tu zaczynają się różnice dość zasadnicze; u nas mamy relację partnerską, od czasu do czasu utemperowaną przez rozsądek pani domu, natomiast w wersji ES - świat na męskich warunkach; senior wdowiec, jego syn - konserwatywny i autorytatywny bankier, ojciec siódemki, także wdowiec, o którego rękę przez kolejne sezony walczą - prostoduszna i emocjonalna niania z przedmieścia, reprezentująca ciepło brakującej matki, oraz antyteza niani: wykształcona kompanka z pracy, przebiegła bizneswomen, knująca kolejne intrygi do spółki ze swą cyniczną matką. W kolejnym sezonie pojawia się przystojniejszy brat bohatera - także wdowiec, także wychowujący córkę samotnie i działający swym urokiem na wszystkie kobiety. Niestety czytelnik nie będzie miał możliwości obejrzenia tego popularnego serialu, ponieważ nie jest on i raczej nie będzie przetłumaczony ani na polski, ani na angielski a ukazany w nim bi-polarny świat kobiecych pragnień i męskich decyzji pozostanie po drugiej stronie Pirenejów.


Musimy mieć świadomość, że nasza kultura (jak każda inna) determinowana była lepszymi i gorszymi zakrętami historii. Przez 2 pokolenia PRL-u z trudem budowano nie tylko Warszawę, ale i monumenty zapowiadające czasy, które miały nastać. Kolejne pomniki z tamtej epoki zrzucane są z piedestałów do dziś, jednak te prezentujące Ojca Nieobecnego, eufemicznie nazwane Matką Polką, stać będą pewnie bardzo długo. One tworzą z otaczającej je rzeczywistości swą własną karykaturę - postępujący model "nowej rodziny". Rodziny bez ojca.

 

Komentarze (1)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

~Tato - Leszek

17.03.2023, godz.17:25

Brawo! Nareszcie ktoś mówi o ojcu. Jest ojciec i matka i oboje są potrzebni.