Zapowiedź Najnowszego Numeru Miesięcznika Różaniec
Kiedy moja mama leżała w szpitalu, była świadkiem sceny, kiedy to dwie panie leżące obok o mało nie pokłóciły się o to, który proboszcz w Starachowicach jest lepszym duszpasterzem.
Ta zabawna historia obrazuje dość dziwne zjawisko. Kiedy obserwuję doniesienia medialne, to wynurza się z nich obraz wyłącznie kapłańskiej patologii. I zwykle o niej się mówi w codziennych rozmowach o kapłanach. Jednak kiedy mowa o „moim proboszczu”, „moim katechecie”, „moim spowiedniku” – to już inna sprawa. Wtedy przywołujemy wspaniałe kazania, głębokie spowiedzi, rozmowy, przykłady pięknej posługi duszpasterskiej, a nawet przyjaźnie. Kluczem do zrozumienia tego zjawiska wydaje się dostępność czy nawet bliskość kapłana jako prawdziwego pasterza dusz. Widzę go, jak się modli, jak żyje, doświadczyłem jego wrażliwości i troski o dusze moich dzieci, rodziców, rodzeństwa, wnuków. Widzę, jak się spala dla Bożych spraw, często zbyt mało dbając o siebie.
Sam jestem kapłanem i wiem, że parafia to nie mój „prywatny folwark”, którym zarządzam jako proboszcz. To powierzona mojej czułej trosce i opiece „Boża owczarnia”, którą mam poprowadzić do nieba. I tu przypomina mi się historia z kolędy. Młode małżeństwo, które nie ma przeszkód, aby przyjąć sakrament małżeństwa. Niedawno urodziło im się drugie dziecko. Kolejna rozmowa: co dalej z wami? Czy myślicie o ślubie kościelnym? Mężczyzna troszkę nerwowo mówi, że jeszcze nie teraz, że przyjdzie czas i na to. Mam świadomość, że nie zmuszę ich, niczego nie nakażę. Mimo to nie wytrzymałem i wzruszonym głosem, patrząc im prosto w oczy, powiedziałem: nie mogę dać wam spokoju, będę o to pytał i zachęcał was, bo ja przed Bogiem będę musiał się rozliczyć z tego, co zrobiłem, aby wasze dusze zostały zbawione. Takie zadanie dostałem od Pana. I wieczorem, kiedy wróciłem do domu, pomyślałem: szkoda, że wielu ludzi, nie mając silnej wiary, przyjmuje tę moją pasterską troskę jako ingerencję w ich prywatne życie, ciągłe czepianie się.
A ja, kiedy chwytam za różaniec, często myślę o dzieciach, których rodzice nie prowadzą do Boga, o młodych, którzy od Boga odchodzą, o wielu wspaniałych dobrych ludziach, którzy się pogubili, uwikłali w nałogi, zostali poranieni przez grzech. I próbuję zrozumieć troskę Jezusa, który nazywając siebie Dobrym Pasterzem, martwił się o te owce, które poginęły z owczarni, które musi przyprowadzić. I zostawia 99, żeby szukać tej jednej, która zginęła. I cieszy się, kiedy ona znów się odnajduje.
Niech przytoczone w „Różańcu” świadectwa o kapłanach-pasterzach uruchomią w nas wspomnienia świętych kapłanów, którzy troszczyli się o nasze dusze. Niech pobudzą nas do modlitwy o nowe, święte powołania kapłańskie, zakonne i misyjne.
ks. Szymon Mucha
Chrystus umarł! Chrystus ZMARTWYCHWSTAŁ! Chrystus powróci! Przeżywając tę wielką Tajemnicę Wiary, stajemy już nie przy pustym grobie, ale przy ołtarzu. Tu Jezus Żywy i Prawdziwy staje się dla nas Chlebem dającym życie wieczne. Otwórzmy więc nasze serca na dar pokoju i miłosierdzia, który przynosi Zmartwychwstały. Głośmy z mocą Jego przesłanie miłości, której świat tak bardzo jest spragniony. Oplećmy Różańcem wszystkie sprawy Kościoła i naszej Ojczyzny.