żywa Wiara

ArtykułyZOBACZ WSZYSTKIE

Pułapka horoskopów

autor: Jolanta Krasnowska-Dyńka

użytkownik: KlaW z dnia: 2016-05-17

Silna potrzeba sięgania po horoskopy jest uzależnieniem. Wynika ona m.in. z lęku przed wzięciem odpowiedzialności za swoje życie.

Bardzo lubię wróżby i horoskopy, poprawiają mi humor – przyznała w wywiadzie dla jednego z dwutygodników Elżbieta Bieńkowska, była wicepremier, obecnie unijna komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług. Niedawno numerolożka postawiła mi horoskop z daty urodzenia. Jestem Wodnikiem. Powiedziała, że wszystko w moim życiu dzieje się w sposób bardzo naturalny dzięki mojej dobrej pracy. Ta pani nic o mnie nie wiedziała, a wszystko się zgadzało, nawet daty – mówiła w dalszej części rozmowy. Również aktorka Dorota Stalińska wyznała, że daty spektakli ustala zgodnie z sugestiami numerologa.

Horoskopy stały się zatem częścią kultury masowej. Dziś można zapoznać się z nimi nie tylko w gazetach czy w Internecie. Niczym grzyby po deszczu powstają telewizyjne kanały ezoteryczne, w których hochsztaplerzy odpowiadają na pytania widzów. Infolinie oferują natomiast indywidualny horoskop, za który zwykle trzeba słono zapłacić.  

Na Księżycu i w jaskini

Do regularnej lektury horoskopów przyznaje się aż 80 milionów Amerykanów. Pewien amerykański koncern sprawdza życiorysy kandydatów na stanowiska kierownicze pod kątem astrologicznej interpretacji osobowości. Według opublikowanego na początku 2015 r. sondażu portalu novinky.cz, ponad 60% Czechów wierzy w horoskopy. W Wielkiej Brytanii kilka lat temu jedna z firm ubezpieczeniowych podwyższyła opłaty dla ludzi urodzonych w znaku Bliźniąt. Decyzję uzasadniano tym, że takie osoby są niestabilne, mało odpowiedzialne oraz lubią zmiany.  Angielscy psycholodzy Martin Bauer i John Durant przyznają, że zdarza się, iż wskazówek u astrologów poszukują nawet żony prezydentów i głów państwa. Chcą dowiedzieć się, w jaki sposób ich mężowie powinni prowadzić sprawy państwowe („Belief in Astrology: a Social-Psychological Analysis”, „Culture and Cosmos” 1(1997), s. 55-71). Z kolei francuscy socjologowie Daniel Boy i Guy Michelat stwierdzili, że we wskazania horoskopów wierzy ok. 44% ludzi, przy czym w przypadku osób rozwiedzionych i bezrobotnych ta liczba wzrasta do 60%.  

Według sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej z 2011 r. horoskopy w gazetach czytało 55% Polaków, 46% przyznało, że kieruje się zawartymi tam wskazaniami, a co trzeci często brał je pod uwagę. Dwa lata temu agencja TNS Polska ogłosiła, że w ciągu 20 lat zauważalnie zmniejszyło się zainteresowanie Polaków sposobami odczytywania przyszłości. W 2013 r. 11% ankietowanych twierdziło, że jest zainteresowanych astrologią i parapsychologią (w 1996 r. było to 16%). Z kolei 55% przynajmniej czasami zapoznawało się z horoskopami, do czego w 1994 r. przyznało się 80% pytanych. Mimo to liczba osób, które przyznały się do zmiany swojego postępowania pod wpływem przepowiedni, znacząco się nie zmniejszyła: 19% w 1994 r., 16% w 2013 r. Z badań wynika też, że po horoskopy sięga 73% kobiet i 36% mężczyzn.

Dlaczego w kraju, w którym zdecydowaną większość obywateli stanowią katolicy, horoskopy wciąż są tak popularne? Dlaczego w czasach rozwiniętej nauki i technologii wierzymy w astrologię?

Wiara w astrologię, numerologię, wszelkiego rodzaju wróżby i przesądy jest w polskim społeczeństwie dość silna. Dawniej uważano, że w przepowiednie wierzą tylko ludzie niewykształceni, którzy w ten sposób próbują wytłumaczyć sobie to, czego nie rozumieją. Dzisiaj z usług wszelkiej maści przepowiadaczy korzystają osoby wykształcone, celebryci. Po prostu: człowiek XXI w. jedną nogą był już na Księżycu, a drugą nadal tkwi w jaskini – stwierdza dr Rafał Wiśniewski, socjolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Dodaje następnie, że im horoskop czy przepowiednia sformułowana jest bardziej ogólnikowo, tym więcej osób będzie uznawało ją za skierowaną do siebie, gdyż takie stwierdzenia pasują do każdego.

Efekt horoskopowy

Już w połowie XX wieku Bertram R. Forer wykazał, iż ludzie wierzą w opisy swojej osobowości i uważają je za adekwatne, jeżeli powie się im, że zostały stworzone specjalnie dla nich. Forer dowiódł tego na podstawie eksperymentu, który przeprowadził na swoich studentach. Najpierw sporządził test osobowości. Następnie na jego podstawie przygotował opis cech charakteru składający się dokładnie z 13 zdań. Jego trafność słuchacze mieli ocenić w skali od 1 do 5. Okazało się, że byli zachwyceni tym, jak trafnie profesor ujął meandry ich osobowości. W teście znalazły się zdania: Masz potrzebę, aby inni cię lubili i podziwiali. Bywasz jednak krytyczny wobec samego siebie. Masz pewne wady osobowości, ale potrafisz je kompensować tym, co jest w tobie dobre. Masz duże możliwości, które wciąż pozostają niewykorzystane. O ile na zewnątrz możesz wyglądać na osobę zdyscyplinowaną i opanowaną, wewnątrz często trapi cię niepewność i martwisz się o wiele spraw. Niekiedy masz poważne wątpliwości, czy twoja decyzja była dobra albo czy twoje czyny były właściwe. Lubisz pewną ilość zmian i różnorodności, a kiedy osaczają cię ograniczenia odczuwasz niezadowolenie. Cenisz sobie własną niezależność myślenia i nie przyjmujesz cudzych twierdzeń bez przekonujących dowodów. Życie nauczyło cię, aby nie przesadzać ze szczerością, kiedy się przed kimś otwierasz. Czasem bywasz osobą otwartą na ludzi, przystępną i towarzyską, ale innym razem zamkniętą, ostrożną i zdystansowaną. Niektóre z twoich marzeń wydają się być nierealistyczne. Te ogólnikowe zdania (we wzmiankowanej skali) zostały ocenione na 4,26, czyli bardzo wysoko. Zdaniem badanych zgadzały się z ich cechami charakteru. Dopiero później Forer powiedział studentom, że każdy dostał dokładnie ten sam tekst, na który składał się zbiór sklejonych ze sobą frazesów z horoskopów i opisów cech znaków zodiaku.

Na czym polega pułapka, w którą wpadli studenci? Jak to możliwe, że kilkanaście różnych osób uznało identyczny opis za idealnie odzwierciedlający to, kim są?

To dlatego, że jako ludzie mamy tendencję do postrzegania cech ogółu jako naszych własnych. Szczególnie wtedy, gdy są pozytywne. W psychologii nazywa się to efektem Barnuma lub właśnie efektem horoskopowym – wyjaśnia Joanna Nowak, psycholog ze Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, która przypomina jeszcze jeden eksperyment. W 1975 r. psycholodzy Charles Richard Snyder i Randee Joe Shenkel poprosili pierwszą grupę studentów o podanie daty i miejsca urodzenia, drugą o miesiąc i rok. Natomiast trzecia grupa nie ujawniała żadnych danych. Następnie wszyscy otrzymali „spersonalizowany” horoskop, który w rzeczywistości wykorzystywał wspominany efekt Barnuma. Jaki był wynik testu? Osoby, które podały pełną datę urodzenia, przekonane były, że opis został przygotowany specjalnie dla nich i najwyżej oceniły jego trafność. Tak właśnie jest z horoskopami. Są sprytnie sformułowane. Zawierają na tyle ogólne dane, że każdy jest w stanie je do siebie dopasować – tłumaczy psycholog.

Puste ogólniki

Większość ludzi chętnie wierzy we wszystko, co stawia je w pozytywnym świetle. Dlatego jeśli horoskop zawiera informacje o tym, że ktoś ma „niewykorzystane zdolności”, że jest „niezależny w myśleniu” albo „ma złożoną osobowość”, spotka się to z jego intuicyjną zgodą. Nikt nie zastanawia się, że „niewykorzystane zdolności” to fraza, którą można zastosować w odniesieniu do każdego człowieka. W gruncie rzeczy jest to informacja pusta. W horoskopach stosuje się też zwroty, które służą usprawiedliwieniu własnych niepowodzeń czy wad (a te ma każdy z nas): twoje życie nie było usłane różami, musiałeś borykać się z wieloma przeciwnościami losu itp.

Jaki płynie z tego wniosek? Okazuje się, że aby stworzyć horoskop, wystarczą dwuznaczne ogólniki. Poza tym horoskopy zawierają jedynie perswazję, której ulegają ich czytelnicy.

Psycholodzy podkreślają też, że horoskopy działają jak samospełniająca się przepowiednia. Zaczynamy podświadomie wierzyć w to, co czytamy. Interpretujemy rzeczywistość i modyfikujemy swoje zachowania tak, by dopasować się do gazetowego „proroctwa”. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo jesteśmy podatni na różnego rodzaju sugestie.

Załóżmy, że samotny mężczyzna przeczyta w horoskopie, iż w najbliższym miesiącu pozna swoją przyszłą żonę. Zapewne będzie wtedy bardziej zwracał uwagę na płeć piękną, a może nawet sam spróbuje porozmawiać z dziewczyną, która przypadnie mu do gustu. Stwierdzi wówczas, że miłość jego życia jest na wyciągnięcie ręki i dlatego, mówiąc metaforycznie, będzie tę rękę śmielej wyciągał, co znacznie zwiększy prawdopodobieństwo spełnienia się wróżby – wskazuje J. Nowak.

Pół biedy, jeśli taka samospełniająca się przepowiednia jest pozytywna. Gorzej, gdy wyczytamy w horoskopie jakieś nieszczęście, które sami potem sprowokujemy.

Dorota, 30-letnia nauczycielka, kilka miesięcy przed planowanym ślubem dostała w prezencie urodzinowym od koleżanek wizytę u astrologa. Podczas spotkania usłyszała, że powinna być ostrożna, bo przyszły mąż nie do końca jest tym, za kogo się podaje. Zdanie, które początkowo potraktowała z przymrużeniem oka, szybko zburzyło szczęście narzeczonych. Dorota zaczęła zastanawiać się, czy Piotr jej nie zdradza. Nagle wszystko wydało jej się podejrzane: delegacje narzeczonego, otrzymywane od niego SMS-y. Dorota zaczęła okazywać zazdrość, wszczynała kłótnie, starała się kontrolować każdy ruch narzeczonego. W końcu mężczyzna zdecydował, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie. Tak oto spełniła się „przepowiednia” astrologa.

Zgubna niepewność o własną przyszłość

Psycholodzy alarmują, że bezkrytyczna wiara w przepowiednie i horoskopy może być groźna. Osoba, która zajmuje się stawianiem horoskopów, jest w stanie wprowadzić w dobry nastrój tego, kto do niej przychodzi. Dzieje się tak dlatego, ponieważ mówi zwykle to, co zgłaszający się do niej chce usłyszeć. Ponadto dobiera słowa tak, by wygłaszana „przepowiednia” się sprawdziła. Jednocześnie astrolog zasiewa w człowieku ziarnko niepewności o własną przyszłość. Przepowiadacze przyszłości używają swoistych psychotechnik, którymi wywołują strach i inne skrajne emocje. W efekcie ludzie czują potrzebę, by po raz kolejny przyjść do ich gabinetów.

Człowiek pragnie wiedzieć coraz więcej i więcej. Jest to dla niego pasjonujące, ponieważ dotyczy bezpośrednio jego osobowości, rodziny, pracy, znajomych i „się sprawdza”. Nie dostrzega jednak tego, że jego życie nie zmienia się na lepsze, wręcz przeciwnie – stare problemy pozostają, pojawiają się też nowe związane z niezrozumieniem przez bliskich, brakiem pieniędzy itp. Człowiek wpada wówczas w uzależnienie psychiczne, a także duchowe, z którego nie może już wyjść bez pomocy specjalistów.

Artykuł ukazał się w 40  (grudzień  2015) numerze Miesięcznika Egzorcysta.
 

Komentarze (0)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.